
Wydany w 2019 roku album Bad Ideas to dopiero drugi studyjny krążek w karierze Tessy Violet. Amerykańska wokalistka, videoblogerka, a niegdyś również modelka zadebiutowała jednak dużo wcześniej. W 2006 roku założyła swój pierwszy kanał na YouTube, trzy lata później wygrała sto tysięcy dolarów dzięki gigantycznej ilości komentarzy pod jednym ze swoich filmów. Kręciła fanowskie clipy, opowiadała o swoich fascynacjach, aż wreszcie zaczęła śpiewać.
Wbrew nazwie Bad Ideas pełen jest dobrych pomysłów. Świadomych i trafionych wyborów muzycznych, lekkich i przyjemnych tekstów, delikatnych, nastrojowych kompozycji. Takich chociażby jak Crush, który bardzo szybko wpada w ucho i nie bardzo chce później opuścić głowę. Także Games przyjemnie buja. Zaczyna się powoli, by później wybuchnąć mnóstwem kolorów, sampli, klawiszy. Words Ain’t Enough okazuje się pogodną akustyczną balladą, zaś Bored ma pazur.
Album jest słodko-gorzki nie przez przypadek. Wokalistka przyznała, że podczas pracy nad nim rozstała się z kimś dla niej niezwykle ważnym. Sporo uwagi poświęciła tekstom. Chciała uniknąć banału towarzyszącego utworom wielu popularnych wokalistek. Chciała jednocześnie nadać Bad Ideas jasny, wyrazisty styl. Choć płyta zawiera zaledwie 10 utworów i trwa nieco ponad pół godziny, to ów styl posiada.
Żeby polubić Tessę Violet, trzeba lubić indie pop, najlepiej taki z domieszką synth. Wtedy doceni się jej kompozycje, stonowane, wpadające w ucho, nieagresywne. Interlude II przyjemnie zamyka cały album, choć pozostawia słuchającego nieco osamotnionego. Bo kiedy ostatnia piosenka dobiega końca, człowiek zaczyna za Tessą tęsknić. Na szczęście zawsze może ponownie przesłuchać krążek.
Joel
Tessa Violet – Bad Ideas