Kursk

Ależ ten czas leci! Od zatonięcia rosyjskiego okrętu podwodnego Kursk minęło już 18 lat! Młode pokolenie może nie pamiętać tragedii ponad stu marynarzy, którzy zatonęli na Morzu Barentsa. Dwudziestu trzech z nich przez kilka dni czekało na pomoc, niestety rosyjskim jednostkom ratunkowym nie udało się ich podjąć. Gotowych do akcji statków innych krajów, znacznie bardziej zaawansowanych technicznie, nie dopuszczono na miejsce wypadku.

Vinterberg opowiada przede wszystkim o marynarzach. Przedstawia ich widzom podczas rodzinnych spotkań oraz wesela jednego z nich. Wkrótce Kursk wychodzi w morze, odprowadzany wzrokiem przez dzieci bawiące się wśród stojących nieopodal wybrzeża bloków. Dopiero podczas manewrów bohaterowie odkrywają, że temperatura jednej z torped rośnie. Nie udaje im się jej pozbyć… Obraz marynarzy uwięzionych w niedużym, metalowym pomieszczeniu, wychłodzonych, zmagających się ze strachem, ale i spadającą ilością tlenu, robi spore wrażenie.

Reżyser prowadzi jednocześnie dwa inne wątki. Pierwszy dotyczy dowodzącego akcją ratunkową generała, który ma dobre intencje, ale brakuje mu sprzętu. Większość rosyjskich batyskafów ratunkowych została sprzedana, pozostał jeden, ale nie do końca sprawny. Kolejne próby podłączenia się do leżącego na dnie Kurska nie udają się. Drugi wątek to wątek żon marynarzy, do których informacja o tragedii dociera bardzo szybko. Nikt jednak nie chce powiedzieć im, co się właściwie dzieje. Bezwzględność radzieckiej propagandy jest uderzająca.

Kursk nie jest obrazem idealnym. Choć porusza, sprawia wrażenie chłodnego. Pozbawionego emocji. Zbyt wykalkulowanego. O działaniach strony rosyjskiej opowiada w banalny sposób, zamiast zagłębić się w sposób myślenia tamtejszych decydentów. Po niektórych kwestiach jedynie się prześlizguje bądź posługuje się schematami. Być może to konsekwencja tego, że jednym z producentów był Luc Besson, bądź co bądź spec od lekkich widowisk. Ale przecież Kursk to nie jest lekkie widowisko. To film z ambicjami, tyle że nie do końca udany.

Mimo wszystko uważam, że warto go zobaczyć. Chociażby po to, by przypomnieć sobie tragedię marynarzy z Kurska, poznać jej szczegóły, a przy okazji uświadomić sobie mentalność naszych sąsiadów. Rosja to kraj, który przed niczym się nie cofnie, by dopiąć swego. Tam życie ludzkie nie ma większego znaczenia. Dowiedli zarówno na Morzu Barentsa, jak i niedawno na Ukrainie.

Obejrzyj, jeśli:
– Chcesz przypomnieć sobie tragedię Kurska
– Lubisz kino antyrosyjskie

Odpuść sobie, jeśli:
– Nie lubisz papierowych postaci w kinie
– Filmy o okrętach podwodnych muszą być dla ciebie wojenne!

Michał Zacharzewski

Kursk, 2018, reż. Thomas Vinterberg, wyst. Matthias Schoenaerts, August Diehl, Martin Brambach, Fedja Stukan, Peter Simonischek, Lea Sydoux, Colin Firth, Max von Sydow, Michael Nyqvist

Ocena: 6/10

Polub nas na Facebooku!

7 uwag do wpisu “Kursk

Dodaj komentarz

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.