Lara Croft jest chyba największą gwiazdą gier komputerowych. Zadebiutowała na konsolach ponad dwadzieścia lat temu i niemal od razu zdobyła miano seksbomby. Jako pierwsza wirtualna postać w historii doczekała się swojej sesji w Playboyu, zaś w dwóch kolejnych filmach zagrała Angelina Jolie. Wielu widzów dziwi się, że jej miejsce zajęła dysponująca znacznie skromniejszymi warunkami fizycznymi Alicia Vikander. Jednak tę drogę obrali również twórcy gier, którzy już kilka lat temu postanowili odmłodzić i „uczłowieczyć” Larę. Z powodzeniem.
Niestety w filmie to się nie sprawdza. A ściślej – nie sprawdza się sam film. To pozbawione napięcia kino przygodowe podzielone na pretekstowe epizody niewiele wnoszące do opowieści. Tak jest już na początku, kiedy poznajemy Larę wiodącą życie z trudem wiążącego koniec z końcem kuriera rowerowego. Dynamiczny i nieco absurdalny pościg, w którym bierze udział, nie ma żadnego znaczenia dla fabuły. Jest efektowny i pokazuję bohaterkę jako twardzielkę i ryzykantkę. I tyle. Kolejny pościg – za nastoletnimi złodziejami w azjatyckim porcie – również nakręcono dla picu. Także katastrofa statku, na który Lara wsiądzie, okaże się bez znaczenia. Kiedy trzeba będzie się wydostać z wyspy wraków, to się człowiek wydostanie…
Roar Uthaug, twórca znanej i u nas Fali, nie jest złym reżyserem. Opowiada standardową historię o skarbie, do którego trzeba dotrzeć, i dziesiątkach pułapek czekających po drodze na śmiałków. Jest tu wszystko, czego po kinie przygodowym można się spodziewać – chyboczące się mosty, latające strzałki, rozpadająca się podłoga. Trochę bawi, że Lara przedstawiona jako zbuntowana dziewczyna wyruszająca na poszukiwania zaginionego ojca i nieoczekiwanie zostająca nową kandydatką na gwiazdę kina akcji. Ta przemiana jest niewiarygodna, podobnie jak ekwilibrystyczne skoki, których w filmie pełno.
Ogląda się to nieźle, bo i widoki są przyjemne, i tempo odpowiednio szybkie, a do tego sama historia potrafi zainteresować. Tyle tylko że Tomb Raider nie angażuje emocjonalnie i kompletnie niczym nie zaskakuje. Tę opowieść widziało się już ze sto razy, w innych, lepszych i gorszych filmach. Śmiało można wymienić kilkanaście tytułów, na których wzorowali się scenarzyści. Czy warto zobaczyć je w nowej wersji? Oczywiście można, ale raczej w ramach hobby. Bo to nie jest obraz, o którym będzie się mówić. Nawet zaraz po wyjściu z kina.
Zobacz, jeśli:
– Kochasz Larę Croft
– Lubisz malownicze tropikalne wyspy (choć wtedy lepiej obejrzeć Konga)
Odpuść sobie, jeśli:
– Lara dla ciebie musi mieć duże, szpiczaste piersi
– Zależy ci choćby na odrobinie oryginalności
Michał Zacharzewski
Tomb Raider, 2018, reż. Roar Uthaug, wyst. Alicia Vikander, Dominic West, Walton Goggins, Daniel Wu, Kristin Scott Thomas, Derek Jacobi, Alexandre Willaume
Ocena: 5/10
Polub nas na Facebooku!
Spis naszych recenzji na serwisie Media Krytyk.
9 uwag do wpisu “Tomb Raider”