Apokalipsa w Los Angeles

Nie ma roku, by w pobliżu naszej planety nie przeleciała jakaś asteroida. NASA monitoruje całą masę obiektów znajdujących się „teoretycznie” na kursie kolizyjnym z naszą planetą. Większość z nich okazuje się niegroźna i omija nasz glob w bezpiecznej odległości. Niektóre spalają się w naszej atmosferze i kończą swoje życie jako efektowny pokaz fajerwerków. Co by było, gdyby NASA się pomyliła? I gdyby meteoryt prócz zniszczenia niósł coś jeszcze?

Z taką właśnie sytuacją mamy do czynienia w niskobudżetowym filmie katastroficznym Apokalipsa w Los Angeles. Potężne głazy pojawiają się na niebie. Początkowo wydają się niegroźne. Nieoczekiwanie jednak spadają na ziemię, niszcząc olbrzymie połacie lądu. My obserwujemy, co dzieje się w Los Angeles. Miasto zaczyna płonąć. Niektóre dzielnice obracają się w perzynę. Grupka ludzi próbuje jakoś przetrwać, odnaleźć swoich bliskich i przedostać się w bezpieczne miejsce. Biegają więc po ulicach w panice, aż nieoczekiwanie… niektórzy zmarli zaczynają zamieniać się w żywe trupy. Bo same meteoryty to przecież za mało.

Jasne, fabuła filmu jest kuriozalna, ale takie jest współczesne kino katastroficzne. Główna wadą Apokalipsy w Los Angeles jest nuda. Z uwagi na niski budżet twórcy nie mogli wyczarować na ekranie cudów, skupili się więc na pokazywaniu opustoszałych ulic i biegających po nich bohaterów, a także wnętrz, w których niewiele się dzieje. Dialogi są kiepskie i chwilami można odnieść wrażenie, że wszyscy ci ludzie są lekko ograniczeni. A to skutecznie zniechęca do śledzenia ich losów.

Projekt: Monster bazował na podobnym pomyśle. Twórcy bawili się tam jednak formą i opowiadali ciekawą historię. Starali się zaskoczyć widza, pokazać zagrożenie od innej niż zazwyczaj formy. Apokalipsa w Los Angeles nie jest ani trochę oryginalna. Jako film o zombie zawodzi, jako obraz katastroficzny nie spełnia oczekiwań. Jest przewidywalna i wtórna. Dobrze chociaż, że parę scen robi wrażenie. Zupełnie jakby poszedł na nie cały budżet, włącznie z tym na aktorów i scenarzystów…

Wojciech Kąkol

Apokalipsa w Los Angeles, LA Apocalypse, reż. Michael J. Sarna, wyst. David Cade, Kamar De Los Reyes, Christopher Judge, Lila Dupree

Ocena: 3/10

Polub nas na Facebooku!

 

3 uwagi do wpisu “Apokalipsa w Los Angeles

Dodaj komentarz

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.