Tę opowieść przedstawiono już w kinie z milion razy. Ojciec staje w obronie córki. Jest zdeterminowany. Zrobi wszystko, by ją uratować, pomścić lub zapewnić jej bezpieczeństwo. I choć nie jest mu łatwo, to dopina swego. Bo przecież jest ojcem, który staje w obronie córki. A ojczysta miłość jest niepowstrzymaną siłą…
Link (Mel Gibson) jest nie tylko ojcem, ale i rozwodnikiem, alkoholikiem i przestępcą wypuszczonym z więzienia za dobre sprawowanie. Od dwóch lat nie pije i dobrze się prowadzi, gdyż nie chce wrócić za kratki. Co prawda mieszka w niewielkiej przyczepie kampingowej na pustynnej działce, ale wierzy, że odzyska kontakt z dorastającą córką. Nie widział jej od lat i aktywnie jej poszukuje.
Lydia (Erin Moriarty) od pewnego czasu spotyka się ze starszym od niej mężczyzną, szychą w lokalnym gangu. Podczas jednej z akcji staje w obronie torturowanej przez ukochanego kobiety i zupełnie przypadkowo strzela mu w szyję. Od tej pory wie, że musi uciekać. Nie ma do kogo zwrócić się o pomoc, dlatego postanawia odnowić znajomość ze swoim ojcem…
Całej reszty można się spodziewać. Dziedzictwo krwi to bowiem pulpowy thriller akcji ze sporą ilością krwi, posępny obraz o przeznaczeniu i odkupieniu dawnych grzechów. Reżyser chwilami próbuje wepchnąć w niego coś więcej – chociażby problem alkoholowy Linka – ale robi to mało skutecznie, wręcz banalnie. Ratuje się za to soczystymi, niekiedy autentycznie zabawnymi dialogami. Mel Gibson też robi, co może. Sporo nadrabia swym charakterem oraz dystansem do roli. Nie jest jednak w stanie zabić zapachu kina klasy B.
Wojciech Kąkol
Dziedzictwo krwi, reż. Jean-François Richet, wyst. Mel Gibson, Erin Moriarty, Elizabeth Rohm, William H. Macy, Diego Luna, Thomas Mann, Michael Parks
Ocena: 5/10
Polub nas na Facebooku!
4 uwagi do wpisu “Dziedzictwo krwi”