The Dead Room

zdalaFilmy z Nowej Zelandii stanowią ciekawostkę samą w sobie – nieczęsto produkcje z tego kraju docierają do Polski. W przypadku The Dead Room nie ma czego żałować. To bardzo przeciętny horror korzystający z wyświechtanych schematów. Nie ma w nim nic, co zaskoczyłoby miłośnika amerykańskich produkcji tego gatunku.

Rodzina zamieszkująca stary dom gdzieś nad odludziu opuszcza go przerażona. Kilka dni później na miejsce trafia trójka bohaterów: młoda dziewczyna pełniąca rolę mediów oraz dwóch badaczy-sceptyków obładowanych kamerami, mikrofonami oraz urządzeniami mającymi przynajmniej w założeniach wykrywać duchy. Obaj panowie są przekonani, że za zjawiskami opisanymi przez zleceniodawców stoją prawa fizyki, choć jednocześnie marzą o tym, by spotkać prawdziwego ducha.

I rzeczywiście, o trzeciej w nocy przez dom przechodzi wstrząs, a potem drzwi otwierają się, lampy huśtają, słychać czyjeś kroki. Bohaterowie początkowo nie zwracają na to uwagi. Potem jednak zaczynają analizować owe zjawiska, próbując ustalić ich przyczynę. Tajemnicza siła z dnia na dzień robi się coraz bardziej niebezpieczna. Może tylko ktoś robi sobie z nich jaja? Przeciąg, osiadanie murów, zbiegi okoliczności? A jeśli rzeczywiście w domu zamieszkał duch, którego zresztą dziewczyna co chwila widzi i ze szczegółami opisuje?

Początkowo The Dead Room nawet wciąga, choć historia rozwija się w przewidywalny sposób. Widz kibicuje bohaterom, stara się rozwiązać zagadkę domu, jest ciekawy, czy to rzeczywiście duch. Niestety, im dalej w las, tym badacze zachowują się bardziej irracjonalnie. Ich życiu zaczyna grozić poważne niebezpieczeństwo, a mimo to wciąż nie są przekonani, z czym mają do czynienia. Panikują, by chwilę później żartować i smażyć sobie jajecznicę. Zupełnie jakby byli przekonani, że nic im nie może grozić!

Swoje robi też dość przeciętne wykonanie. Niski budżet nie pozwolił twórcom The Dead Room na wyczarowanie niesamowitych efektów specjalnych, musieli więc posiłkować się klasycznymi trickami oraz grą aktorów. Chwilami czuć, że ci ostatni sami potrząsają krzesłami bądź po prostu uchylają się przed meblami podrzucanymi im przez ekipę filmową. W efekcie atmosfera siada. Paranormal Activity, choć też nie było wielkim kinem, mocniej zapadało w pamięć.

Wojciech Kąkol

The Dead Room, reż.: Jason Stutter, wyst.: Jed Brophy, Jeffrey Thomas, Laura Petersen

Ocena: 4/10

 

2 uwagi do wpisu “The Dead Room

Dodaj komentarz

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.