Taco Hemingway, a w rzeczywistości Filip Tadeusz Szcześniak, to jeden z najwyżej cenionych współczesnych raperów. Ma tę niezwykłą cechę, że łączy pokolenia. Słuchają go zarówno ludzie młodzi, fani hiphopu i muzyki popularnej, jak i ci nieco starsi, którzy szukają w muzyce wrażeń artystycznych, dobrych tekstów, inteligencji w wydaniu niepato.

Marmur, pierwsza płyta długogrająca artysty, ukazał się na rynku w 2016 roku. To album koncepcyjny. Zawiera kilkanaście utworów, blisko godzinę muzyki, a mimo to tworzy jedną spójną historię, która przewija się w kolejnych kompozycjach i zamyka efektowną klamrą. Przypomina trochę powieść, w której każdy z rozdziałów wydaje się trochę inny, a jednocześnie pasuje do pozostałych i rozwija najważniejsze wątki. To spora sztuka – i niesamowity efekt.

Płyta Marmur opowiada historię artysty z Warszawy, Szcześniaka, który wyjeżdża pociągiem z miasta. Chce dotrzeć nad morze, do Sopotu, zatrzymać się w tytułowym hotelu Marmur i tam odpocząć, odciąć się od świata, popracować. Kolejny utwór siłą rzeczy przynosi opis tego pełnego przepychu budynku. Dalej poznajemy jego nadmorskie sny, przemyślenia o czasach minionych, tych bezkomórkowych, rozmowy z uroczą recepcjonistką, huczne imprezy i spotkania z terapeutą. Na końcu pozostaje powrót do Warszawy i spotkanie z tym samym dziwnym pasażerem pociągu, z którym Szcześniak jechał nad morze.

Poszczególne utwory są niezwykłe. Nieagresywne, bujające, rytmiczne, inteligentne. Dobrze zagrane i zaśpiewane. Momentami zapadające w pamięć, choć nie zawsze – niektóre kompozycje nadmiernie zlewają się w całość z innymi. Przydałaby się ich większa różnorodność. Taco Hemingway potwierdza jednak, że jest znakomitym wokalistą, że ma flow i talent do pisania tekstów. I że z tą swadą do opowiadania może spodobać się każdemu. To nie jest wada. To spora zaleta.

Joel

Taco Hemingway, Marmur

Polub nas na Facebooku, TikToku i Instagramie.