
Dziś zabieram szanownych państwa na wyprawę w przeszłość. Mamy rok 1970, lato miłości zakończyło się na dobre, hipisowskie ideały upadły równie szybko, jak się zakończyły. Królował rock, najważniejsze kapele tego gatunku już grały, choć niektóre z nich stawiały dopiero pierwsze kroki. Funkowy zespół z New Jersey o mało oryginalnej nazwie Funkadelic zaś nagrał swoją drugą płytę zatytułowaną Free Your Mind… and Your Ass Will Follow.
„Ciekawiło nas, co by było, gdybyśmy nagrali całą płytę na kwasie”, wspomina producent George Clinton. Idealnie pasowała do tego oryginalna okładka albumu, na której czarnoskóra kobieta wznosiła ręce ku niebu, które znajdowało się… u dołu. Po rozłożeniu case’a okazywało się, że jest naga i stoi tyłem do obserwującego, w pewnym sensie nawiązując do tytułu longplaya.
Liczący dziś ponad 50 lat Free Your Mind… and Your Ass Will Follow trwa nieco ponad trzydzieści minut – dużo mniej niż wspomniany przez Clintona trip. Mimo to ma w sobie klimat narkotycznego odlotu. Utwory są chaotyczne w formie, pełne zaskakujących rytmów, okrzyków, tekstów. Czuć tu rockowy rytm, choć muzycznie album bliższy jest elektronicznym eksperymentom z lat 90., a nawet współczesnym nagraniom. Zdecydowanie wyprzedza swoje czasy.
Co ciekawe, Free Your Mind… and Your Ass Will Follow zaliczany jest do klasyki psychodelii. Wystarczy przesłuchać otwierający płytę tytułowy, dziesięciominutowy utwór, by się o tym przekonać. Na pewno nie jest to muzyka równie łatwa co współczesny pop. Ale to dobrze – móz potrzebuje takich wyzwań.
Joel
Free Your Mind… and Your Ass Will Follow, Funkadelic
Polub nas na Facebooku i Twitterze.