Masz na imię Justine

Temat ważny, bez dwóch zdań. Mam jednak wrażenie, że Franco de Pena nie bardzo wiedział, jak go wykorzystać. W efekcie w Masz na imię Justine skupił się na niezbyt przekonującym pojedynku kata z ofiarą, sugestywnemu w swojej formie praniu mózgu, który… No właśnie, czy przyniesie pożądany skutek?

Podobnie jak w Dziewczynach z Dubaju, przenosimy się do niewielkiego miasteczka, w którym nic się nie dzieje, a ludzie nie mają perspektyw. Praca w masarni przy obróbce mięsa jest dla przeciętnej dziewczyny marzeniem. Dlatego właśnie Mariolka (Anna CieślakOsiecka) jest zachwycona, kiedy zaczyna się nią interesować Artur (Rafał Maćkowiak Żeby nie było śladów), jej były kolega ze szkoły. Ostatnie lata spędził w Niemczech, teraz wrócił i wydaje jej się powiewem nowego, lepszego życia. Zwłaszcza kiedy proponuje jej wakacje nad Adriatykiem.

Po drodze zatrzymują się w Niemczech. Tam Mariolka zostaje sprzedana trzem Jugosłowianom i natychmiast zgwałcona. Od tej pory ma się nazywać Justine i pracować jako prostytutka. Proces przyzwyczajenia jej do zawodu bierze na siebie Nico (Arno Frisch), najmłodszy z nich i najłagodniejszy. Zamyka ją w opuszczonym budynku w pobliżu placu budowy i stopniowo – troską, prośbą i groźbą – stara się nauczyć posłuszeństwa. Nie używa przemocy. Ma dziesięć dni, by dopiąć swego…

To wstrząsająca historia i, jak można się domyśleć, historia jakich wiele – podobno rocznie na świecie sprzedaje się dwieście tysięcy kobiet. Czy tak wygląda cała procedura? Nie mam pojęcia. Dla mnie trochę nie składa się do kupy. Artur za dużo ryzykuje, Mariolka wydaje się zbyt naiwna, nie wykorzystuje szans na zmianę swojego losu. Masz na imię Justine robi wrażenie przede wszystkim przedstawioną przemocą psychiczną. Także bezsilnością bohaterki i naszą – widzów! – chęcią dokopania tym złym. Wymierzenia sprawiedliwości.

Nie kupuję tego filmu. Temat jest niewątpliwie ważny, ale już emocje twórcy wywołują w najprostszy możliwy sposób. Mnie w Masz na imię Justine brakuje przekonujących postaci i nieco sprawniejszego opowiadania. Nierówne tempo i liczne dłużyzny sprawiają, że film ciągnie się ponad miarę. Naprawdę, można to było opowiedzieć lepiej…

Zobacz, jeśli:
– Lubisz mocne kino (choć niekoniecznie pełne mocnych scen)
– Interesujesz się problematyką handlu ludzi
– Chcesz zobaczyć wczesną rolę Anny Cieślak

Odpuść sobie, jeśli:
– Nie masz ochoty na oglądanie tortur psychicznych
– Temat cię nie kręci

Michał Zacharzewski

Masz na imię Justine, Your Name is Justine, 2005, reż. Franco de Pena, wyst. Anna Cieślak, Arno Frisch, Rafał Maćkowiak, Mathieu Carrière, Dominique Pinon, Barbara Wałkówna, Małgorzata Buczkowska, Katarzyna Cygler, David Scheller, Jale Arikan, Maciej Kozłowski, Mariusz Saniternik, Frédéric Frenay, Denis Delić

Ocena: 5/10

Polub nas na Facebooku i Twitterze.
Polub nas w serwisie Media Krytyk.
Sprawdź dostępność na platformach filmowych i VOD.

Dodaj komentarz

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.