Romeo musi umrzeć

Dwie dekady temu Andrzej Bartkowiak uchodził za cenionego hollywoodzkiego operatora. Od początku lat 80. pracował przy naprawdę dobrych filmach. Nakręcił Werdykt, Czułe słówka, Honor Prizzich czy Speed, a nawet zajmował się Zabójczą broń 4. I przez cały ten czas marzył o własnym projekcie. Obrazie, który pozwoliłby mu się wykazać i był formą awansu zawodowego. Tak narodził się… Romeo musi umrzeć.

Han (Jet LiMumia 3, Od kołyski aż po grób) służył kiedyś w policji i ćwiczył sztuki walki. Potem jednak trafił do więzienia w Hong Kongu. I pewnie siedziałby dalej, gdyby nie dowiedział się, że jego brat został zamordowany w dalekim Oakland w Kalifornii. Han ucieka z więzienia i wyjeżdża do Stanów Zjednoczonych. Tam bardzo szybko dowiaduje się, że jego rodzina – żyjąca z nie do końca legalnych interesów – zadarła z konkurencyjnym gangiem. Pech chce, że przy okazji zakochuje się w Trish (Aaliyah), córce szefa tego gangu…

Romeo musi umrzeć to gatunkowy miks: film sensacyjny, soap opera, romans, karate-fu i komedia w jednym. Bartkowiak nawet nie ukrywa, że nie ma większych ambicji – chce po prostu bawić widza. Dba o szybkie tempo, dopieszczony montaż, efektowne walki zrealizowane przy pomocy cenionego choreografa Coreya Yuena. Nam, współczesnym Europejczykom, mogą wydawać się przesadzone (zdecydowanie za dużo w nich latania), ale wtedy widzom naprawdę się podobały.

W filmie można doszukiwać się śladów Szekspira – ten Romeo w tytule nie jest przecież przypadkowy. Można również zastanawiać się, na ile pomógł Jetowi Li w jego krótkiej, amerykańskiej karierze, oraz czy Aaliyah miała szansę na zostanie gwiazdą kina. Można wreszcie zastanawiać się, dlaczego bohaterowie grający parę kochanków nigdy się nie pocałowali (w rzeczywistości scenę pocałunku nakręcono, jednak podczas pokazów testowych nie spodobała się miejskiej, niewykształconej publiczności). Niektórzy doszukują się też w tym filmie obrazu zderzenia kultury azjatyckiej i amerykańskiej, inni twierdzą, że to opowieść o różnie pojmowanej sprawiedliwości.

Lepiej jednak sieknąć po butlę coli i wiadro popcornu, zasiąść przed ekranem i dobrze się bawić. Romeo musi umrzeć to nieskomplikowane kino rozrywkowe i dorabianie do niego jakiejkolwiek filozofii nie ma większego sensu.

Zobacz, jeśli:
– Lubisz kino akcji
– Kochasz Jeta Li
– Kochasz Aaliyah
– Ciekawią cię losy Bartkowiaka

Odpuść sobie, jeśli:
– Nie lubisz durnych produkcji o biciu się po ryjach

Michał Zacharzewski

Romeo musi umrzeć, Romeo Must Die, 2000, reż. Andrzej Bartkowiak, wyst. Jet Li, Aaliyah, Isaiah Washington, Russell Wong, DMX, Delroy Lindo, D.B. Woodside, Henry O, Edoardo Ballerini, Jon Kit Lee, Anthony Anderson, Benz Antoine, David Kopp, Terry Chen, Françoise Yip

Ocena: 6/10

Polub nas na Facebooku i Twitterze.
Polub nas w serwisie Media Krytyk.
Sprawdź dostępność
na platformach filmowych i VOD.

2 uwagi do wpisu “Romeo musi umrzeć

Dodaj komentarz

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.