Powrót Batmana

Batman Tima Burtona był wydarzeniem na miarę Jokera z 2019 roku. Bez dwóch zdań. Burton jako pierwszy pokazał światu, jak należy ekranizować komiksy. Nakręcił film mroczny i ponury, spójny stylistycznie, niegłupi. Skutecznie wyrugował z opowiadanej historii infantylność najtańszych komiksowych historyjek, z szacunkiem podszedł do psychologicznej głębi przedstawianych postaci. No i miał na planie gwiazdy – Michaela Keatona, Jacka Nicholsona i Kim Basinger.

Powrót Batmana podąża tą samą drogą. Oto zbliża się Boże Narodzenie. Multimilioner Max Shreck (Christopher WalkenJak zostać kotem, Wspólnota) ogłasza plany budowy elektrowni, która ma zapewnić Gotham energię niezbędną do rozwoju. Jego wystąpienie przerywa pojawienie się trupy cyrkowych artystów, którzy porywają go i uprowadzają do kanałów ciągnących się pod miastem. Dowodzi nimi potwornie zdeformowany mężczyzna nazywający sam siebie Pingwinem (Danny DeVito Girl Walks Into a Bar, Przyjaciele S10). Potrzebuje on Shrecka do własnych, bardzo niefajnych celów.

Tymczasem sekretarka multimilionera odkrywa, że jej pracodawca chce za pomocą elektrowni zaszachować radę miasta i tym samym przejąć władzę w Gotham. Shreck po powrocie z kanałów wyrzuca ją przez okno. Kobieta jakimś cudem przeżywa i od tej pory jako Catwoman (Michelle PfeifferCzarownica 2, Ant-Man i Osa) wkracza na wojenną ścieżkę. Do tego jeszcze dochodzi Batman (Michael Keaton Policja zastępcza, Dom na wzgórzach Pacyfiku), samozwańcza armia do spraw walki z przestępczością mniej lub bardziej zorganizowaną…

Początkowo Burton nie chciał kręcić tego filmu. Nie podobał mu się scenariusz oraz wstępne pomysły obsadowe, zresztą nie zamierzał bawić się w sequele. Wytwórnia przekonała go większą swobodą artystyczną niż w przypadku części pierwszej. Pozwoliła mu też zmienić część scen i zatrudnić innych aktorów. Obsadowo Burton zaliczył same strzały w dziesiątkę. DeVito w roli Pinwina jest świetny, a Walken jako Shreck jeszcze lepszy. W pamięć zapada też Pfeiffer jako Kobieta-Kot. Wypada lepiej niż Halle Berry dekadę później.

Znam ludzi, którzy uważają, że Powrót Batmana jest lepszy od pierwszej części. Nie należę do tego grona. Sceny akcji nie robią już takiego wrażenia jak w części pierwszej, zaś Pingwin jest postacią bardziej tragiczną i przez to mniej elektryzującą od Jokera. Więcej tu też żartów, które niepotrzebnie rozładowują napięcie, więcej dziwnych kolorków i niemieckiego ekspresjonizmu, mniej natomiast głębi w postaci Batmana. Trudno tu mówić o jakichś motywacjach. Tropi bandytów, bo tego się od niego oczekuje. Kropka.

Moim zdaniem w Powrocie Batmana zawodzi przede wszystkim scenariusz. Jego autorzy sięgnęli po zbyt wiele klisz i zbyt często posługiwali się kiczem. Zupełnie jakby zapomnieli o części pierwszej i znów chcieli zobaczyć film dla nastolatków. I pewnie rzeczywiście chcieli, o czym najlepiej świadczą dwie kolejne części. Naprawdę słabe…

Zobacz, jeśli:
– Jesteś fanem netoperka
– Podobała ci się część pierwsza

Odpuść sobie, jeśli:
– Nie lubisz mrocznych komiksów
– W ogóle nie lubisz komiksów
– Nie lubisz filmów

Michał Zacharzewski

Powrót Batmana
, Batman Returns, 1992, reż. Tim Burton, wyst. Michael Keaton, Danny DeVito, Michelle Pfeiffer, Christopher Walken, Michael Gough, Michael Murphy, Cristi Conaway, Andrew Bryniarski, Pat Hingle, Steve Witting, Branscombe Richmond, Robert Gossett, Paul Reubens, Diane Salinger, Gregory Scott Cummins, Felix Silla

Ocena: 7,5/10

Polub nas na Facebooku.
Spis naszych recenzji na serwisie Media Krytyk.
Sprawdź dostępność
na platformach filmowych i VOD. 

7 uwag do wpisu “Powrót Batmana

Dodaj komentarz

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.