L.A. Slasher

Ten film naprawdę pięknie pachnął. Efektowne, animowane intro wsparte przebojem „Look of Love” w wykonaniu zespołu ABC świetnie wprowadza w klimat. Potem pojawia się zakrwawiona, półnaga dziewczyna, która maszeruje przez wzgórza Hollywood. Okazuje się, że w Los Angeles grasuje tajemniczy, zamaskowany mężczyzna, który napada na co głupsze celebrytki. Torturuje je, czasami też morduje, a filmiki ze swoich dokonań umieszcza w internecie.

Pachnie to wszystko nową Piłą, w dodatku w klimatach Tarantino, bo celebrytki zamiast imion mają urocze pseudonimy – The Heiress, The Actress czy chociażby The Teen Mom. Jest nawet The Mayor, który jest burmistrzem i ogłasza w telewizji, że gardzi takim mordercą. Jeszcze tego samego dnia znika, kiedy po pijaku zabawia się w samochodzie z dwoma kobietami.

A wszystko to pachnie żenadą. Mimo udziału kilku znanych aktorów L.A. Slasher to tania, tandetna produkcja, która nie zasługuje na miano horroru. Niezbyt zabawne elementy komediowe skutecznie zabijają jakikolwiek strach, zaś o typowym dla Piły obrzydzeniu też można zapomnieć. Większość brutalnych scen dzieje się poza kadrem, gdyż ich zrealizowanie byłoby zapewne zbyt kosztowne. Irytuje również niekiedy zbyt szybki montaż oraz praca kamer, które w przynajmniej paru scenach krążą bez ładu i składu dookoła bohaterów, a w innych udają found footage lub klasyczne, telewizyjne ujęcia.

Ktoś powie, że L.A. Slasher to ciekawy komentarz do naszych czasów i krytyka debilnych internetowych gwiazdeczek, którymi podniecają się miliony ludzi na całym świecie. Problem w tym, że to komentarz pozbawiony jakiekolwiek mocy intelektualnej. Reżyser wrózcił do filmu postacie-symbole i kazał mordercy je zabijać. I po co? Nie wiadomo. Podobnie abstrakcyjna jest obecność dwóch handlarzy narkotyków (Danny Trejo i Dave Bautista), którzy nie pasują do opowieści… Cóż, aktorzy zgodzili się zagrać, więc trzeba było dopisać jakieś role!

Fascynuje mnie ten światek tandetnych horrorów, które pojawiają się tylko w dwóch kinach na całe Stany, by później trafić na DVD i VOD. Kto je ogląda i po co? Cóż, ja oglądam. I pewnie jest jeszcze kilku podobnych idiotów, którzy lubią marnować czas na wyjątkowo durne produkcje. Wy, kochani czytelnicy, nie popełnijcie tego błędu.

Zobacz, jeśli:
– Piszesz pracę o robieniu sobie jaj z celebrytów
– Lubisz tandetne pseudohorrory

Odpuść sobie, jeśli:
– Życie ci miłe
– Nie przepadasz za produkcjami kręconymi za grosze

Michał Zacharzewski

L.A. Slasher, 2015, reż. Martin Owen, wyst. Mischa Barton, Eric Roberts, Marisa Lauren, Dave Bautista, Danny Trejo, Abigail Wright, Brooke Hogan, Drake Bell

Ocena: 2,5/10

Polub nas na Facebooku!

4 uwagi do wpisu “L.A. Slasher

  1. To po co oglądasz tyle horrorów – zwłaszcza słabych? Potem dostają od Ciebie same jedynki i dwójki. Prawie każdy recenzowany przez Ciebie horror ma negatywną recenzję. Nie lubisz ich – lub nie rozumiesz – to może je sobie odpuść?

    Polubienie

    1. Skąd teza, że nie rozumiem? Po prostu nie jaram się nimi jak głupi. Potrafię docenić te, które są dobre. Te niedobre również lubię, ale to nie oznacza, że przestanę widzieć ich słabości – nieudolne aktorstwo, złe prowadzenie kamery, kiepskie dialogi czy naiwności scenariusza.

      Polubienie

Dodaj komentarz

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.