To jeden z moich ulubionych filmów z Jeanem-Claude’em Van Damme’em w roli głównej. Mam świadomość, że nie jest idealny, że to i owo należałoby poprawić. Jednak wciąż uważam Strażnika czasu za przyjemny miks kina akcji z widowiskiem science-fiction. Wielka szkoda, że belgijski karateka nie przepada za tym gatunkiem i niechętnie z nim eksperymentuje. Przecież Uniwersalny żołnierz też był uroczym guilty pleasure!
W 1994 roku opracowano technologię umożliwiającą podróżowanie w czasie. Takie eskapady wiązały się z ryzykiem nadużyć, dlatego powołano do życia specjalne służby porządkowe. Strażnicy czasu mieli patrolować epoki i wyłapywać tych, którzy wykorzystywali wynalazek w sposób niezgodny z prawem. Chociażby po to, by konfederackich kurierów z czasów wojny secesyjnej potraktować z karabinu maszynowego i zagarnąć cały ich ładunek.
Podczas jednej z takich misji Max Walker (Jean-Claude Van Damme) odkrywa, że jeden z senatorów w nielegalny sposób gromadzi fundusze na kampanię wyborczą. Przenosi się w czasie, by przyjrzeć się bliżej tej sytuacji. I w mgnieniu oka pakuje się w koszmarne kłopoty. Aby z nich wybrnąć, będzie musiał nie tylko zademonstrować umiejętności w walce wręcz, ale i sięgnąć po broń nie byle jakiego kalibru.
Dziś Strażnik czasu nie robi już takiego wrażenia jak w momencie premiery. Pewne rozwiązania scenariuszowe spowszedniały, także koncepcja podróży poprzez epoki stała się doskonale znana widzom. Wtedy wciąż była w miarę nowa, a scenarzyści stosunkowo rzadko z niej korzystali. Przyjemnie oglądało się film, który pozwalał marzyć o poznaniu przeszłości. Zwłaszcza, że dziś odkrywa się w nim spore pokłady sarkazmu.
Swoją drogą to zarazem kolejny po Nieuchwytnym celu obraz, który wymagał od belgijskiego gwiazdora odrobiny talentu aktorskiego. Walker traci żonę i nie może się z tego otrząsnąć; innymi słowy nie ogranicza się do prania przeciwników po pyskach… Mnie trudno otrząsnąć się z tego, że tak ciekawą licencję zmarnowano. Pochodzący z 1997 roku serial telewizyjny Strażnik czasu był słaby, zaś sequel zatytułowany Strażnik czasu 2: Decyzja okazał się niskobudżetową szmirą. Może dlatego, że Van Damme w ogóle nie był nim zainteresowany?
Zobacz, jeśli:
– Kochasz kino akcji z domieszką SF
– Van Damme to dla ciebie gość (nie tylko od szpagatów)
Odpuść sobie, jeśli:
– Sądzisz, że film mógł się zestarzeć (i słusznie)
– Nie lubisz przemocy
Michał Zacharzewski
Strażnik czasu, Timecop, 1994, reż. Peter Hyams, wyst. Jean-Claude Van Damme, Mia Sara, Ron Silver, Bruce McGill, Gloria Reuben
Ocena: 7/10
Polub nas na Facebooku!
5 uwag do wpisu “Strażnik czasu”