Czasami trzeba się gdzieś zakraść, zwłaszcza jeśli jest się agentem. Przedostać za mur, przemknąć korytarzami, umknąć czujnym oczom żołnierzy i zdobyć tajne dane. Potem na ogół wraca się, ale nie w Sneak Ops. W tej grze bohater zakrada się właściwie przez cały czas. Bez końca. Nie musi jeść, nie musi pić, nie musi karmić swojego kotka – wystarczy, że brnie do przodu.
Bohater jest sympatycznym rudzielcem z trochę zbyt dużą głową. Przedstawiony jest za pomocą przyjemnej dla oka, pikselowej grafiki, przypominającej nieco dokonania grafików z platform szesnastobitowych. Model rozgrywki też przypomina hity z tamtych lat. Bohater brnie bowiem do góry. Mija kolejne poziomy, na które podzielono grę. Po drodze zbiera dyskietki, które pozwalają mu zapisywać stan zabawy w określonych miejscach. Bez nich wciąż zaczynałby od nowa.
Na czym polega trudność? Ano na tym, że korytarze baz, które bohater zwiedza, pełne są strażników i żołnierzy. Osobnicy ci krążą po wyznaczonych trasach, są więc całkowicie przewidywalni. W dodatku bohater widzi charakterystyczny promień latarki wyznaczający zakres ich wzroku. To znacznie ułatwia zadanie, ale nie czyni go banalnym. Bo strażnicy chodzą dość szybko, często się odwracają. I korzystają ze zdobyczy techniki.
Jedną z nich są specjalne detektory dźwięku, które bohater musi omijać. Albo w najgorszym wypadku błyskawicznie zwiać po ich uruchomieniu. W Sneak Ops pojawiają się również kamery, specjalne zapory uruchamiane detektorami ruchu i inne wynalazki techniki. Dzięki temu zabawa szybko się nie nudzi. Noodlecake Studios stworzyło przyjemną grę z charakterystyczną, oldschoolową grafiką i takąż muzyką. Mnie wciągnęła.
Fifi
Sneak Ops, Noodlecake Studios, iOS, Android
Polub nas na Facebooku!