Twórcy Parallels mieli nakręcić serial. Skończyło się na pilocie, który publiczności testowej nie przypadł do gustu. Okazał się dostatecznie dobry, by zaprezentować go jako samodzielną produkcję. No, powiedzmy że samodzielną – wyraźnie czuć, że to część większej całości, ledwie wstęp do bardziej rozbudowanej opowieści. Zakończenie nic nie wyjaśnia, najciekawsze wątki pozostawia bez odpowiedzi. Warto o tym pamiętać przed rozpoczęciem seansu, by oszczędzić sobie rozczarowania.
Zaczyna się interesująco. Ronan, bokser-nieudacznik, dostaje telefon od ojca, z którym od kilku lat się nie widział. Mężczyzna prosi go o spotkanie o konkretnej, dość nietypowej godzinie. Ronan nie ma zamiaru go słuchać, jednak wpada do rodzinnego domu. Papy nie zostaje, jednak spotyka siostrę, która otrzymała równie zagadkową wiadomość. Razem z przyjacielem mieszkającym w pobliżu postanawiają odnaleźć zaginionego. Tak trafiają do opuszczonego bloku stojącego w centrum miasta. Dochodzi do wstrząsu i zapalają się światła. Kiedy bohaterowie wychodzą na zewnątrz, wokół dostrzegają same ruiny.
Nie, nie doszło do końca świata. A przynajmniej nie tego, w którym żyli. Rozrzucone po okolicy wraki samochodów porośnięte są mchem, a ruiny sprawiają wrażenie starych. Przypadkowo napotkana w budynku dziewczyna upiera się, że gmach podróżuje w czasie. Co kilkadziesiąt godzin dokonuje skoku, odwiedzając kolejną alternatywną rzeczywistość. Jedne przypominają naszą, inne wyglądają futurystycznie, są też takie, w których doszło do jakiegoś wielkiego nieszczęścia. Jak się stąd wydostać? Jak wrócić do domu? No i dlaczego ojciec ściągnął tu bohaterów?
Długo oglądałem film ze sporym zainteresowaniem. Co prawda tempo w pewnym momencie siadło, ale przynajmniej historia była ciekawa. Niestety, w pewnym momencie bohaterowie trafili do świata przyszłości i jak gdyby nigdy nic usiłowali robić w nim zakupy. Mimo otaczającego ich technologicznego zaawansowania, nieznanych towarów i usług, zachowywali się tak, jakby po prostu byli w sąsiednim miasteczku. Takich nietrafionych pomysłów jest w Parallels więcej i skutecznie psują one dobrą zabawę. Przez nie ciekawy koncept wali się w gruzy. Szkoda, bo pomysł miał przecież spory potencjał…
Wojciech Kąkol
Parallels, reż. Christopher Leone, wyst. Mark Hapka, Jessica Rothe, Eric Jungann, Constance Wu
Ocena: 4/10
Polub nas na Facebooku!
2 uwagi do wpisu “Parallels”