Kilkanaście lat temu horrory z serii Ring zapracowały sobie na miano klasyków gatunku. Historia kasety video, której obejrzenie gwarantowało śmierć w ciągu tygodnia, skutecznie straszyła i zaskakiwała. Oryginalny pomysł oraz świetny klimat filmu pozwalał przymknąć na absurdalność samego scenariusza. Niestety, kontynuacja zatytułowana Rings jest pozbawiona tych atutów.
Od momentu premiery Ring 2 sporo się zmieniło. Filmów nie ogląda się już na kasetach video, nawet płyty DVD odchodzą do lamusa. Dziś standardem są komputerowe pliki filmowe i to właśnie je wykorzystuje w swoich badaniach Gabriel (znany z serialu Teoria wielkiego podrywu komik Johnny Galecki). To młody profesor jednej z amerykańskich uczelni, który na targu staroci odnalazł magnetowid z tajemniczą kasetą. Chce za jej pomocą udowodnić istnienie duszy. Wie już, jak uniknąć klątwy Samary – wystarczy skopiować plik i dać go komuś innemu do obejrzenia.
Wśród studentów biorących udział w eksperymencie jest Holt (Alex Roe). Film już obejrzał i właśnie odlicza czas do jego końca. Kiedy jednak jego przyjaciółka Skye (Aimee Teegarden) ginie, bo profesor nie zdążył zapewnić jej kogoś do obejrzenia filmu, atmosfera robi się gorąca. Badania mogą zostać zawieszone. Holt razem ze swoją dziewczyną Julią (Matilda Lutz) rozpoczynają prywatne śledztwo. Chcą dotrzeć do przyczyn narodzenia się demona i go raz na zawsze powstrzymać. Ten zaś z niejasnych powodów pomaga im i za każdym razem, gdy utkną, obarcza bohaterkę odpowiednio mroczną wizją.
Nie jest dobrze, kiedy najstraszniejszą sceną horroru jest ta, w której bohater nagle otwiera parasolkę. A tak właśnie jest w Rings. Reżyser próbuje budować atmosferę zagrożenia, ale bez powodzenia. Podejmuje też sporo błędnych decyzji. Przykładowo historia Samary schodzi na drugi plan, ustępując miejsca wizjom Julii. To one są motorem napędowym filmu, upodabniając go do dziesiątków innych demonicznych horrorów. Ciekawy wątek profesora prowadzącego niebezpieczne badania zostaje gwałtownie urwany. Nie wiadomo też, czemu plik nie trafia na Facebooka czy YouTube, gdzie obejrzałoby go znacznie więcej widzów.
Mieliśmy już w tym roku Aplikację, horror o zabójczym programie, który wbrew intencjom twórców zamienił się w komedię. Rings aż tak słaby nie jest, ale i tak stanowi zawód. Kilka udanych scen – włącznie z prologiem w samolocie – nie jest w stanie uratować tej produkcji. Kto wie, być może znamy Samarę już za dobrze i wiemy, czego się po niej spodziewać? A może horrory rzeczywiście przeżywają kryzys? W końcu nawet Autopsja Jane Doe traci na jakości, kiedy porzuca wątek kryminalny i próbuje straszyć…
Michał Zacharzewski
Rings, reż. F. Javier Gutiérrez, wyst. Matilda Anna Ingrid Lutz, Alex Roe, Johnny Galecki, Vincent D’Onofrio
Ocena: 4/10
Polub nas na Facebooku!
Spis naszych recenzji na serwisie Media Krytyk
2 uwagi do wpisu “Rings”