
W 2023 roku Paluch i Słoń nagrali razem płytę. Fajna inicjatywa. Słonia lubię, a paru nagrań Palucha słuchałem i też go doceniam. Pośród Hien nawet nie ukrywa, że jest próbą rozliczenia się ze środowiskiem i policzkiem wymierzonym wszystkim pozerom z branży. W sumie to kotłowanie we własnym sosie jest zabawne, bo przecież ten policzek też jest pozerski i niektóre teksty z płyty walą pozerią jak schabowy mizerią – na kilometr.
Mnie to wali, bo liczy się fajna nuta, sprawnie napisane teksty, dobry flow, a to panowie prezentują. Po króciutkim Intro pojawia się tytułowy Pośród Hien z bitem Sergiusza, w którym panowie wykładają ideę płyty i opisują branżę jako uśmiechniętą od ucha do ucha z ustami pokrytymi szkorbutem. Ciekawostką jest pojawiający się w tle chórek dziecięcy śpiewający „wychowani pośród hien, tu gdzie krew od dzieciaka jest jak mleko“. Fajna sprawa.
W kolejnych utworach również jest konkretnie. Raz jeden, raz drugi pan wchodzą ze swoją zwrotką, zapodając fajny rytm. W Zimie komentują ówczesną sytuację polityczną, w Od Do opowiadają o swojej karierze, w Ściana Tracz podejmują temat przyjaciół. Bity są mieszane, wpadają te od Chrisa Carsona czy PSR, wjeżdża również Miroff, a w Oczy na mnie udzielają się The Returners i Shellerini.
Cała płyta okazuje się spójna i bardzo sprawnie wyprodukowana. Odnoszę wrażenie, że więcej tu Palucha, jakby to on był spiritus movens tego wydawnictwa. Słoń dzielnie mu partneruje, wnosi w nagrania więcej życia, ten swój niesamowity dryg do opowiadania, ale pozostaje trochę w tle. Tak czy siak, Pośród Hien jest fajnym doświadczeniem i mi się podobało. Parę kawałków godnych uwagi znalazłem i wierzę, że znajdzie je każdy, kto gustuje w takiej muzyce.
Joel
Paluch, Słoń, Pośród Hien
Polub nas na Facebooku, TikToku i Instagramie.