
Anouk Meissner w krótkim dokumencie zatytułowanym Nobody Owns Me zaprasza nas do squatu. Mieszkają tu ludzie ulicy, domni-bezdomni, którzy nie chcą poddać się dyktaturze społecznej i żyć tak, jak żyją inni. Chcą sami wybierać.
Bohaterką filmu jest Irina. Poznajemy ją, gdy robi sobie kolejny tatuaż. To tytułowe Nobody Owns Me, hasło niezwykle dla niej ważne, przypominające jej, że jest osobą wolną. Irina ma chłopaka, Marty’ego, a także psa. I choć nieraz słyszy, że luzie bezdomni nie powinni przygarniać zwierząt, to jest przeciwnego zdania. Zwierzak stanowi istotną część jej życia. W jego oczach dostrzega bowiem miłość, a nie to, co społeczeństwo myśli o niej.
Życie Irina miała dość typowe. W rodzinnym domu nie zaznała miłości. Wpadła w narkotyki, miała szkodliwe relacje, pracowała jako prostytutka, nie umiała się odnaleźć. Ludzie ją rozczarowywali. Chciała pozbyć się ich ze swojego życia, uważała innych za swoją słabość. W końcu zamieszkała w squatach, z obcym ludźmi podzielającymi jej poglądy. Swoje myśli często przelewa na papier.
Życie w squacie nie jest łatwe. Przede wszystkim mocno tymczasowe, nigdy nie wiadomo, kiedy trzeba go będzie opuścić. Irina wierzy jednak, że kiedyś wszystko się ułoży, że będzie mogła wspierać swojego chłopaka, a on będzie w stanie wspierać ją. Proste marzenie, ale czy możliwe do spełnienia? Na to każdy widz Nobody Owns Me będzie musiał odpowiedzieć sobie sam.
Zobacz, jeśli:
– Lubisz dokumenty społeczne
– Ciekawi cię życie mieszkańców squatów
Odpuść sobie, jeśli:
– Unikasz ludzi po przejściach
– Odczuwasz niechęć do bezdomnych
Michał Zacharzewski
Nobody Owns Me, 2021, reż. Anouk Meissner
Ocena: 6/10
Polub nas na Facebooku i Twitterze.
Polub nas w serwisie Media Krytyk.
Sprawdź dostępność na platformach filmowych i VOD.