
Stray to jedna z najfajniejszych gier komputerowych tego roku. Przypadnie do gustu zwłaszcza tym, którzy uwielbiają koty i są w stanie pomóc pewnemu przybłędzie w wydostaniu się z opresji.
Zaczyna się od upadku. Uroczy rudy kociak wpada do jakiejś dziwnej dziury i tak właśnie trafia do podziemnego świata znanego jako Dead City. Nie jest to wbrew pozorom typowe miasto umarłych. Przypomina cyberpunkową metropolię odciętą od świata zewnętrznego i pełną przedziwnych maszyn, w tych wszędobylskich robotów. Oczywiście trzeba się z niej wydostać, a to oznacza sporo biegania, skakania, skradania się, wdrapywania, zbierania rozmaitych przedmiotów i wykonywania misji pobocznych.
Bohater jest kotem i zachowuje się po kociemu. Wchodzi do pudełek, drapie niektóre przedmioty, potrafi zwinąć się w kłębuszek i uciąć sobie drzemkę. Po kociemu też się prezentuje – naprawdę efektownie i przyjemnie dla oka. Jedyne, czego mu brakuje, to kociego towarzysza. Pojawia się co prawda gadający dron B-12, z którym nasz podopieczny się z czasem zaprzyjaźnia, ale powiedzmy sobie szczerze – kot to kot, a dron – dron.
Kiedy już gracz nacieszy się tym, że jest fantastycznym kotem, odkryje całkiem niezłą fabułę Stray oraz nauczy się doceniać zagadki przygotowane przez twórców. Klimat tej przygody buduje również dopracowana grafika oraz wpadająca w ucho, nastrojowa muzyka. Nie dziwi więc, że zaraz po premierze grę okrzyczano jedną z najlepszych produkcji roku. Nawet jeśli nieco na wyrost – to godna, ciekawa produkcja.
Joel
Stray, Blue Twelve Studios
Polub nas na Facebooku i Twitterze.