
Florystka Katarzyny Bondy to trzecie już spotkanie z profilerem Hubertem Meyerem. Książka obszerna, trochę może nawet zbyt obszerna, ale dobrze napisana. Oferuje to, co każdy kryminał – zbrodnię, śledztwo, liczne tropy i mylące wątki prowadzące do satysfakcjonującego finału.
Zacznijmy od tego, że Meyer popełnił błąd w swoim profilu, nieco się podłamał i rzucił pracę w policji. Wyprowadził się na prowincję, do domu swoich nieżyjących rodziców, i tam próbuje rozpocząć nowe życie. Aż wreszcie zgłasza się do niego kolega z Białegostoku, który prosi o pomoc w rozwiązaniu sprawy. Zaginęła dziewięcioletnia dziewczynka, Zosia, młodziutka zdolna harfistka, cudowne dziecię. Podejrzanych brak, choć pewne wątpliwości budzi jej matka. Trzeba ją delikatnie, za to sprawnie przesłuchać…
Oczywiście sprawa okaże się dużo bardziej skomplikowana i będzie mieć związek ze zbrodnią, którą popełniono w mieście kilka lat wcześniej. Zmarł wtedy jedenastoletni Amadeusz, syn znanej florystki. Jaki związek, tego już nie zdradzę. Dodam tylko, że tym razem Meyer będzie miał do pomocy koleżankę po fachu, co tradycyjnie już doda opowieści ikry. Z kolei wśród kolegów po fachu napotka na dziwny opór. Pojawią się też elementy nadprzyrodzone, być może efekty depresji czy choroby psychicznej. Doskonale pasują one do białostockich klimatów i miłośników kryminału raczej nie zaskoczą. Przy wschodniej granicy zawsze dzieją się dziwne rzeczy.
Od czasów Sprawy Niny Frank seria mocno się zmieniła. Straciła zacięcie komediowe, zyskała natomiast znacznie głębsze postacie, a samo śledztwo jest dużo bardziej złożone. Dlatego dobrze się Florystkę czyta. Świat przedstawiony wydaje się żywy i prawdziwy. I dlatego trochę niepokojący. Ale znów – to cecha dobrych kryminałów, że działają na psychikę.
Joel
Florystka
Autorka: Katarzyna Bonda
Wydawnictwo: Muza
Polub nas na Facebooku i Twitterze.