
Zmierzch mocno namieszał w głowach pisarzy, wydawców i czytelników. Nagle jak grzyby po deszczu zaczęły wyrastać powieści podobne, wręcz oparte na tym samym pomyśle. Historie miłości zwykłych, nastoletnich dziewczyn do przystojnych chłopców, którzy są kimś innym niż się wydaje. Do tego typu opowieści należy też trylogia zapoczątkowana przez Dziedzictwo mroku autorstwa Bree Despain. Książka zgrabnie napisana, ale strasznie wtórna.
Grace Divine jest córką pastora. Zwyczajną dziewczyną mieszkającą w niedużym mieście i wiodącą życie typowe dla amerykańskich nastolatków. Pewnego dnia w jej szkole pojawia się Daniel. Ten sam Daniel, który przez lata był najlepszym kumplem jej brata, a Grace platonicznie się w nim podkochiwała. Pewnej nocy jednak Daniel z niejasnych powodów zniknął, a Jude zabronił o nim wspominać. Zupełnie jakby nigdy nie miał takiego kumpla!
Nie muszę chyba pisać, że pojawienie się Daniela mocno namiesza w sytuacji rodzinnej Grace. Zupełnie inaczej przyjmie go Jude, wciąż pałający nienawiścią, a inaczej ojciec rodzeństwa. Inaczej też Grace, która spotyka się z przystojnym chłopakiem ze szkoły i nie bardzo ma w swoim miejscu serce dla dawnej miłości. Ale czy rzeczywiście? I jaki związek ma pojawienie się Daniela z dziką bestią, która według legend grasuje w okolicznych lasach?
Książkę czyta się szybko. Bree Despain posługuje się lekkim, przystępnym językiem, nie przynudza, czasami nawet bawi. Nawet przez moment nie próbuje stworzyć powieści głębszej – od początku do końca opowiada o zwykłych i niezwykłych problemach nastolatek. I nastolatkom to się podoba. Dostrzegają w Grace bratnią duszę. A starsi? Starsi pewnie nawet nie sięgną po Dziedzictwo mroku. Jeśli przeszli przez Zmierzch, to wiedzą już, z czym by się to wiązało. A jeśli nie przeszli… To po co mieliby mierzyć się z podróbką?
Joel
Dziedzictwo mroku
Tytuł oryginału: The Dark Divine
Autor: Bree Despain
Wydawnictwo: Galeria Książki
Polub nas na Facebooku i Twitterze.