
Dynamiczna intryga, wyraziści bohaterowie, ciekawa zagadka – to niewątpliwe atuty powieści Lombard autorstwa Krzysztofa Żuchowicza. Jasne, książce przydałby się lepszy redaktor, ale i tak mamy do czynienia z powieścią, po którą powinni sięgnąć czytelnicy marzący o polskiej wersji oldschoolowego, książkowego Jamesa Bonda.
Tomek Pielecki jest prywatnym detektywem. Niepozornym facetem, który gromadzi informacje, zakłada podsłuchy, z pomocą kolegi włamuje się do komputerów. Pewnego dnia popełnia błąd i badany przez niego biznesmen z branży developerskiej, Ryszard Kuciński, dowiaduje się o zleconym mu śledztwie. Tego samego dnia Pielecki traci pracę i staje przed perspektywą zatrudnienia się jako magazynier czy nocny stróż. Bo w swoim zawodzie nie ma już najmniejszych szans.
Nieoczekiwanie propozycję składa mu sam Kuciński. Jego córka razem z chłopakiem wyjechała do Austrii i już nie wróciła. Wysłana jej śladem grupka śledczych nie natrafiła na żaden sensowny ślad. Pielecki decyduje się ruszyć do Wiednia. Wkrótce trafia na trop potężnej organizacji zajmującej się handlem ludzi i narkotykami. W dodatku działającej na niemal całym świecie, więc przyjdzie nam odwiedzić istniejące i nieistniejące miejsca w co najmniej kilku krajach.
Pielecki z niepozornego detektywa przemienia się we wspominanego Bonda, który biega, bije się, strzela i jeździ samochodami, a także spotyka się z pięknymi kobietami. Zaginiona dziewczyna schodzi w efekcie na drugi plan, ważniejsza staje się mafia, która mocno mąci szyki bohaterowi. W Lombardzie nie brakuje więc zwrotów akcji i wciągających pościgów, a także niepewności co do prawdziwych intencji co najmniej kilku postaci. Tu każdy jest podejrzany i gra we własnym interesie. Niekoniecznie zbieżnym z tym, który ma bohater.
Książce przydałaby się korekta (trafiają się paskudne błędy ortograficzne) oraz lepsza redakcja. To, że większość dialogów nie brzmi naturalnie, było zapewne celowym zabiegiem i przywołuje na myśl powieści sensacyjne z lat sześćdziesiątych. Gorzej z nadmiarem wątków i postaci, niespójną motywacją niektórych z nich i sporą naiwnością przedstawionego świata. Stąd właśnie skojarzenia z Bondem, w którym też nie wszystko trzymało się kupy. Liczyła się akcja, a tej w Lombardzie nie brakuje. To jedna z tych powieści, które czyta się naprawdę szybko, a trupów nie brakuje!
PS. Słyszałem, że dla wielu osób problemem Lombardu jest brak podziału na rozdziały. Co za czasy….
Michał Zacharzewski
Lombard
Autor: Krzysztof Żuchowicz
Wydawnictwo: Oficynka
Polub nas na Facebooku i Twitterze.