Burano, malownicza wyspa położona kilka kilometrów od centrum Wenecji, co roku przyciąga tłumy turystów niezwykle malowniczymi kamienicami. Każda z nich została pomalowana na inny kolor, razem tworzą magiczny, barwny szpaler ciągnący się wzdłuż kanałów. Czarują klimatem. Gra planszowa Spacer po Burano wykorzystuje urodę wyspy w sposób zjawiskowych – to jedna z najładniejszych planszówek ostatnich miesięcy.
W prawdziwym Burano wpływ na decyzję o kolorze każdej kamienicy mają lokalne władze. W grze decydują o tym gracze i ślepy los. Zabawa polega na budowaniu kolejnych budynków, składających się z trzech segmentów. Na parterze znajdują się drzwi wejściowe i czasami jeszcze sklepik, na piętrze okna zaopatrzone w charakterystyczne, drewniane okiennice, wreszcie jest dach z kominem lub bez niego. Wszędzie zaś roi się od kwiatów, kotów, dekoracyjnych markiz i innych atrakcji.
Celem rozgrywki jest oczarowanie budowaną kamienicą jak największej ilości ludzi, zarówno turystów, jak i lokalsów. Problem w tym, że zwracają oni uwagę na różne kwestie. Jedni zachwycają się wspomnianymi kwiatami, inni kotami albo malowniczymi restauracyjkami. Są też tacy, którzy doceniają sklepy albo – jak obecny w grze Święty Mikołaj – kominy. Wymaga to od gracza podejmowania trudnych decyzji, a przecież jeszcze trzeba zwracać uwagę na kolory poszczególnych kafelków i w razie problemów zastępować brakujące piętra jokerami.
Gra Spacer po Burano wydaje się skomplikowana. Ma kilkunastostronicową instrukcję, całą masę kafelków, znaczników, zasad. Po rozegraniu kilku partii staje się jednak jasna, prosta i oczywista. A przede wszystkim wciągająca. Z jednej strony złożona, z drugiej przystępna i niewymagająca ciągłego zastanawiania się, co można zrobić, a czego nie można. Takie właśnie gry lubię!
Joel
Spacer po Burano, Nasza Księgarnia
Polub nas na Facebooku i Twitterze.