Nie wiem, czy to jamnik. Pewnie tak, bo tylko jamniki charakteryzują się tym, że są dłuższe niż inteligentniejsze. To znaczy głupsze niż dłuższe, a dłuższe niż ustawa przewiduje. Problem w tym, że jak znam jamniki, to się nie rozciągają. A pies w Silly Sausage in the Meat Land jak najbardziej się rozciąga. Na tym właściwie polega zabawa.
Gracz przemieszcza się przez kolejne poziomy ciągnące się w prawo. Kieruje przy tym wspomnianym jamnikiem. Ten przypomina trochę węża z popularnej gry na komórki. To znaczy robi się coraz dłuższy. Kiedy gracz przesunie palcem w jednym z czterech podstawowych kierunków, pies rozciąga się w tamtą stronę. Dopiero kiedy dotrze do stabilnej ścianki (choćby stanowiącej sufit), wciąga nóżki, kurczy i zamienia się w uroczą kulkę.
Brzmi banalnie, ale takie nie jest. Przede wszystkim dlatego, że poziomy najeżone są rozmaitymi przeszkodami, przecinakami, piłami czy morderczymi gwiazdkami poruszającymi się po wyznaczonych z góry trasach. Jakikolwiek kontakt z nimi oznacza cofnięcie się do ostatniej zajętej psiej budy. Nie jest to jednoznaczne z miniętą psią budą. Domek taki trzeba bowiem kupić, płacąc za niego zebranymi podczas marszu diamencikami. A to oznacza, że nie warto brnąć ślepo do przodu. Trzeba kombinować, unikać pułapek, zbierać klucze, uruchamiać zamknięte przejścia, unikać lodu, do którego nie da się przylgnąć.
Z całą pewnością grafika nie jest atutem Silly Sausage in the Meat Land. Gra wygląda oldschoolowo, ale wystarczająco dobrze, by chciało się grać. Gorzej z poziomem trudności. Obok etapów bardzo łatwych pojawiają się skomplikowane, na których łatwo stracić życie. W efekcie dobrnięcie do końca wymaga trochę pracy. Ale… jest możliwe. Każdy może przekonać się o tym sam.
Fifi
Silly Sausage in the Meat Land, Nitrome, iOS, Android
Polub nas na Facebooku!