Dotknięcie ręki

Zanussi zawsze był twórcą nierównym. Obok produkcji znakomitych albo przynajmniej bardzo dobrych, nagradzanych na światowych festiwalach, kręcił obraz zwyczajnie słabe, nieciekawe i niezbyt poruszające. Mimo to zawsze pozostanie klasykiem polskiego kina. Autorem cenionej Struktury kryształu, Życia rodzinnego, Barw ochronnych czy Iluminacji. A Dotknięcie ręki? To również film nierówny. A przede wszystkim zbyt trudny, by cieszyć się taką popularnością jak pochodzący z tego samego okresu Cwał.

Bohaterem filmu jest młody student muzykologii, Stefan. Zwykły człowiek, który nocą śni pewną tajemniczą melodię. Stanowi ona dla niego rodzaj objawienia – chłopak jest przekonany, że może być motywem przewodnim przyszłego arcydzieła. Sam nie jest jednak w stanie go skomponować. Dlatego zgłasza się do wybitnego muzyka Henry’ego Kesdiego (nota bene mieszkającego w iwaszkiewiczowskim Stawisku). Mężczyzna od lat nic nie napisał. Żyje w osamotnieniu, zapomniany przez świat, zgorzkniały i niechętny wszelkim zmianom…

To niewątpliwie ciekawy obraz. W Dotknięciu ręki Zanussi podejmuje temat natchnienia i inspiracji. Innymi słowy tego, czym możemy być dla innego człowieka. Reżyser zastanawia się bowiem, czy istnieje coś takiego jak powołanie do stworzenia czegoś wiekopomnego. Czym jest talent (niewątpliwie istniejący) i czy obowiązkiem jego właściciela jest go wykorzystywać? Oczywiście można się zastanawiać, na ile to Zanussi stawia te pytania, a na ile sam widz, gdyż wynikają one z opowiadanej historii. Faktem jest, że Dotknięcie ręki daje do myślenia.

Różny może być też obraz filmu. Jedni dostrzegą w nim podszyty subtelnym humorem obraz starości, nie tylko zresztą artystycznej, inni przeintelektualizowany bełkot nie mający wiele wspólnego z prawdziwym życiem. Oba spojrzenia do pewnego stopnia są prawdziwe. Bo Dotknięcie ręki nie jest filmem łatwym. Wymaga zastanowienia się, skupienia, aktywnego odbioru. I choć nie dorównuje najlepszym produkcjom Zanussiego (ani też tym najgorszym), jest warty zobaczenia. Bo mimo wszystko ma coś widzowi do przekazania.

Zobacz, jeśli:
– Lubisz Zanussiego
– Także muzykę klasyczną

Odpuść sobie, jeśli:
– Męczą cię przeintelektualizowane filmy
– Dźwięki fortepianu doprowadzają cię do szaleństwa

Michał Zacharzewski

Dotknięcie ręki, 1992, reż. Krzysztof Zanussi, wyst. Lothaire Bluteau, Max von Sydow, Sarah Miles, Sofie Grabol, Aleksander Bardini, Beata Tyszkiewicz, Sławomira Łozińska, Wiktor Zborowski

Ocena: 6/10

Polub nas na Facebooku!

2 uwagi do wpisu “Dotknięcie ręki

Dodaj komentarz

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.