Przebudzenie dusz

To takie combo jak Strefa mroku. Trzy historie w jednej, spięte dodatkowo czwartą. Fajna rzecz, przynajmniej na papierze. Niestety, w rzeczywistości poszczególne, raczej schematyczne opowieści rozłażą się w szwach, a pretekstowy finał głównego wątku przywodzi zawód. Brakuje też tego jakże pięknego okrucieństwa, jakie niosła wspomniana na wstępie produkcja. Okrucieństwa oczywiście psychicznego, dzięki któremu człowiek wychodził z kina co najmniej mocno zaniepokojony….

Bohaterem tej antologii jest starszy, flegmatyczny brytyjski dziennikarz, specjalista od spraw niewyjaśnionych, który słynie z demaskowania hochsztaplerów przed kamerami telewizji. Przez długie lata wyrobił już sobie opinię na temat duchów i demonów – nie wierzy w nie i pogardza wszystkimi, co w nie wierzą. Pewnego dnia kontaktuje się z nim jego dawny idol z dzieciństwa, badacz zjawisk nadprzyrodzonych, który zaginął 15 lat wcześniej w mocno niewyjaśnionych okolicznościach. Podsuwa mu trzy sprawy, nad którymi sam się biedził i których nigdy nie doprowadził do końca.

Pierwsza (ze skromnym polskim wątkiem) dotyczy ducha młodej kobiety, straszącego nocnego stróża w dawnym szpitalu dla wariatów. Druga związana jest z chłopakiem, który podczas nocnej przejażdżki przez las potrąca samochodem diabła. Trzecia dotyczy mężczyzny, którego żona spodziewa się dziecka, tymczasem w ich domu zaczynają się dziać dziwne rzeczy. Każdą historię poznajemy z perspektywy dziennikarza, który niczym Hercules Poirot mozolnie przesłuchuje świadków. Tylko na krótką chwilę przenosimy się w ich wspomnienia.

Film razi przede wszystkim siermiężnością bohatera. Fragmenty prowadzonego przez niego programu są słabiutkie i nie wyjaśniania fenomenu jego popularności. Z kolei śledztwa – dreptanie z notesikiem i dyktafonem – to kwintesencja paździerzu odgrywana według schematu: dziennikarz docieka, przesłuchiwany nie chce mówić, ale w końcu się na wszystko zgadza i zaczyna sypać. Trudno zrozumieć, dlaczego tak banalnym historiom idol bohatera dał wiarę. Trudno też zrozumieć, dlaczego reżyser pomija niektóre wątki (choćby rodziców chłopaka ze środkowej opowieści), które wręcz proszą się o poświęcenie im uwagi.

Przebudzenie dusz miało potencjał. Mogło być ciekawą antologią, taką nieprzeładowaną efektami specjalnymi i niemal całkowicie pozbawioną krwi, za to okraszoną ciekawym klimatem. Za mocno czuć tu jednak teatralny (sic!) rodowód scenariusza, samym historiom zaś brakuje oryginalności. Wreszcie finał – do którego prowadzą opowiadane historie – zdecydowanie rozczarowuje. Jak dla mnie strzał kulą w płot.

Zobacz, jeśli:
– Lubisz horrory inne niż wszystkie
– Kręcą cię antologie grozy

Odpuść sobie, jeśli:
– Chcesz naprawdę się przestraszyć
– W horrorach liczy się dla ciebie tylko jucha

Michał Zacharzewski

Przebudzenie dusz, Ghost Stories, 2017, reż. Jeremy Dyson, Andy Nyman, wyst. Andy Nyman, Martin Freeman, Paul Whitehouse, Alex Lawther, Paul Warren, Kobna Holdbrook-Smith

Ocena: 4/10

Polub nas na Facebooku!
Spis naszych recenzji na serwisie Media Krytyk.

 

Reklama

Jedna uwaga do wpisu “Przebudzenie dusz

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.