Jack Irish: Czarny przypływ

Jack Irish być może jest w Polsce postacią anonimową, ale Australijczycy go znają. To bohater serii powieści kryminalnych Petera Temple’a, niezwykle popularnych i wysoko cenionych przez miejscowych krytyków. Parę lat temu nakręcono serial na ich podstawie, a wcześniej trzy pełnometrażowe filmy z Guyem Pearce’em (Efekty, Geniusz, Rover) w roli głównej. Jack Irish: Czarny przypływ to jeden z nich.

Bohater – jak większość powieściowych detektywów – nie radzi sobie z własnym życiem. Jest uzależniony od hazardu i nie potrafi dogadać się ze swoją dziewczyną. W pracy również ma pod górkę. Dlatego kiedy przyjaciel jego ojca zwraca się do niego z propozycją odnalezienia swojego syna, który zostawił go z kredytem na głowie, Jack z przyjemnością bierze się do roboty. Zatrudnia nawet researcherkę (Kate Atkinson), która ma wyszukiwać mu informacje. Wspólnie badają wątek szefa zaginionego, dość szemranego biznesmena, tymczasem pojawia się policja, która twierdzi, że swego czasu aresztowała zaginionego za udział w przemycie narkotyków…

Głównym atutem filmu miał być oczywiście Guy Pearce, aktor doskonale znany widzom na całym świecie i umiejętnie wcielający się w postacie zagadkowych mężczyzn. Tu też taki jest. Jego Jack wydaje się człowiekiem enigmatycznym, ale nie pozbawionym odpowiedniego dystansu do życia. Nieco przytłoczonym swoimi problemami, a jednocześnie odradzającym się wraz z postępami w śledztwie. Starającym się trzymać wszystkie asy w rękawie. Także odtwórcy pozostałych ról zostali dobrze obsadzeni. To Australijczycy, lecz choć mówią z charakterystycznym akcentem, nie przesadzają z nim i daje się ich zrozumieć.

Trzeba jednak pamiętać, że Jack Irish: Czarny przypływ jest kryminałem telewizyjnym. W odróżnieniu od produkcji kinowych tempo nie jest tu obłędnie szybkie, nie ma spektakularnych scen akcji czy potoków krwi, gdyż zastępuje je chodzenie, rozmawianie, dedukowanie. Twórcy stawiają na klimat i próbują wykorzystać zalety powieści. Niektóre wątki zbyt mocno przycinają. Całość fajnie się ogląda, ale trudno nazwać obraz oryginalnym. Podobnych historii było już wiele…

Zobacz, jeśli:
– Lubisz klasyczne kryminały
– Cenisz sobie Guya Pearce’a
– Kochasz Australię

Odpuść sobie, jeśli:
– Po australijskim filmie spodziewasz się kangurów i miśków koala
– Liczysz na pościgi i strzelaniny

Michał Zacharzewski

Jack Irish: Czarny przypływ, Jack Irish: Black Tide, 2012, reż. Jeffrey Walker, wyst. Guy Pearce, Shane Jacobson, Roy Billing, Alexandra Schepisi, Kate Atkinson

Ocena: 5/10

Polub nas na Facebooku!

Reklama

Jedna uwaga do wpisu “Jack Irish: Czarny przypływ

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.