Bitwa pod dnem oceanu

Rok 1967. Trwa wojna w Wietnamie, kryzys kubański wciąż tkwi w świadomości Amerykanów. Wróg – komuniści ze Związku Radzieckiego i Chin Ludowych – jest bardzo realny. Strach przed nim odzwierciedlają filmy pojawiające się w kinach z nieśmiertelnym Doktorem Strangelove na czele. Ale nie wszystkie produkcje są tak udane. Wiele ówczesnych obrazów eksploatujących potencjalny konflikt wojskowy razi przesadą i licznymi uproszczeniami. Należy do nich Bitwa pod dnem oceanu, archaiczna już w momencie premiery, a dziś, pół wieku po premierze, zwyczajnie nudnawa. Choć nie pozbawiona uroku sędziwej ramotki…

Film rozpoczyna się od wrzasków szaleńca, który upiera się, że Chińczycy szykują się do… podziemnej inwazji na USA. Rząd oczywiście ignoruje jego ostrzeżenia, ale tylko do czasu. Okazuje się, że sporo w nich prawy. Chińczycy kopią podziemne tunele pod Pacyfikiem. Już dotarli pod terytorium Stanów Zjednoczonych i planują w kluczowych miejscach rozlokować bomby atomowe. Dzięki temu w przeciągu kilku godzin rozbroją wojska wroga i umożliwią inwazję lądową. Czy komandor Shaw (Kerwin Mathews) zdoła zapobiec takiemu scenariuszowi?

Kto śledzi budowę metra w Warszawie i wie, jakie problemy sprawia wykopanie kilkukilometrowego, stosunkowo płytkiego tunelu, z pewnością uzna scenariusz Bitwy pod dnem oceanu za kuriozalny i bliższy klasycznemu science-fiction niż produkcji wojennej. Zresztą reżyser Montgomery Tully myślał chyba o nakręceniu filmu szpiegowskiego. Z głównego bohatera zrobił człowieka dziarskiego, niemalże Jamesa Bonda swojej ery, tym bardziej że zaoferował mu urodziwą partnerkę (Vivienne Ventura).

Świadomość słabości scenariusza pozwoliła twórcom na wstawki komediowe, które z pewnością ujmują ciężarowi tej produkcji. Szkoda, że niektóre sceny wcale nie miały być śmieszne, a jednak śmieszą swą absurdalnością. Bitwa pod dnem oceanu okazuje się filmem głupiutkim, mającym zbyt wolne tempo jak na wymagania współczesnego widza. Do tego dochodzą liczne niedoróbki techniczne. Taka wizja konfliktu nikogo dziś nie zachwyci ani tym bardziej nie zaniepokoi. Może co najwyżej rozśmieszyć i jako taka sprawdza się najlepiej.

Zobacz, jeśli:
– Chcesz poznać Bonda sprzed 50 lat
– Z niepokojem spoglądasz w Ziemię
– Nie ufasz Chińczykom

Odpuść sobie, jeśli:
– Nie bawią cię produkcje campowe
– Nie śmieszy cię nieudolność dawnych filmowców
– Nie cierpisz, kiedy film się dłuży!

Michał Zacharzewski

Bitwa pod dnem oceanu, Battle Beneath the Earth, 1967, reż. Montgomery Tully, wyst. Kerwin Mathews, Vivienne Ventura, Earl Cameron, Robert Ayers, Peter Arne

Ocena: 3/10

Polub nas na Facebooku!

2 uwagi do wpisu “Bitwa pod dnem oceanu

Dodaj komentarz

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.