Lekarstwo na życie

Gore Verbinsky, amerykański reżyser polskiego pochodzenia, uchodzi za mistrza konwencji. Swym debiutem – komedią Polowanie na mysz – udowodnił, że nieobcy mu slapstick i przerysowane postacie. Świetnie wypadł w pojedynku z japońskim horrorem, a jego Ring uważany jest przez wielu za najdoskonalszą odsłonę słynnej serii. Sławę przyniosły mu dopiero Piraci z Karaibów, zaś po krótkim romansie z westernem powrócił do klimatów grozy. Skupił się przy tym na atmosferze, wyskakujące zza kadru straszydła ograniczając do minimum.

Bohaterem Lekarstwa na życie jest niejaki Lockhart, niezdrowo wyglądający pracownik wyższego szczebla wielkiej amerykańskiej korporacji. W drodze na szczyt rozstał się z etyką i oto właśnie ponosi karę. Aby doprowadzić do ważnej fuzji, musi przywieźć z kurortu w Szwajcarii jednego z dyrektorów i przekonać go do złożenia kilku podpisów. Lockhartowi wydaje się, że sprawę załatwi w ciągu kilku godzin. Wypadek samochodowy i złamana noga sprawiają, że dołącza do pacjentów mieszczącego się w zamku tajemniczego przybytku.

Lekarstwo na życie to współczesny horror gotycki, nakręcony z klasą i poszanowaniem dla reguł gatunku. Wrażenie robi już same miejsce akcji, położony na górskim szczycie zamek z kilometrami mrocznych korytarzy oraz setkami sal pełnych tajemniczych urządzeń. Pacjenci zażywają tu kąpieli zdrowotnych, korzystają z sauny, pływają w wielkich kadziach. Opiekujący się nimi dyrektor placówki, Heinrich Volmer, jest odpowiednio niepokojący, podobnie jak i jego „specjalny przypadek”, dziewczęco młoda pacjentka Hannah.

Niezwykłe miejsce, niepokojący lekarze i upiorni pacjenci, a do tego wizje dręczące Lockharta skutecznie budują atmosferę grozy. Grozy, a nie strachu – tu właśnie tkwi różnica. Verbinsky nie korzysta z tanich sztuczek znanych ze współczesnych horrorów. Nie chce, by zaskoczeni widzowie podskakiwali na fotelach. Stara się ich wciągnąć w opowiadaną historię, zaniepokoić, zaszczepić w głowach odrobinę szaleństwa. Część widzów się na to złapie. Inni uznają, że Lekarstwo na życie to koszmarna nuda. Cóż, nie łapią klimatu. Nawet na najlepszej imprezie zawsze musi znaleźć się ktoś, kto siądzie w kącie i będzie tylko narzekał…

Michał Zacharzewski

Lekarstwo na życie, A Cure for Wellness, reż. Gore Verbinsky, wyst. Dane DeHaan, Jason Isaacs, Mia Goth, Ivo Nandi

Ocena: 7/10

Polub nas na Facebooku!
Spis naszych recenzji na serwisie Media Krytyk
.

3 uwagi do wpisu “Lekarstwo na życie

Dodaj komentarz

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.