Sprzymierzeni

zdalaWyświetlany od kilku miesięcy w kinach zwiastun Sprzymierzonych nie tylko zdradzał niemal całą ich treść, ale również wprowadzał widzów w błąd. Sugerował bowiem, że Robert Zemeckis nakręcił pełen akcji film szpiegowski z elementami dramatu. W rzeczywistości jest to przeciętny melodramat, czyli romansidło okraszone starzejącą się twarzą Brada Pitta oraz jego niezłym francuskim akcentem.

Film rozpoczyna się na pustyni w Maroku Francuskim, już podczas drugiej wojny światowej. To właśnie tam ląduje na spadochronie kanadyjski oficer Max Vatan. W pobliskiej Casablance poznaje swoją „żonę”, wywodzącą się z francuskiego ruchu oporu Marianne Beauséjour. Przez jakiś czas odgrywa rolę jej męża, by ostatecznie przeprowadzić zamach na niemieckiego ambasadora. Podczas wykonywania niebezpiecznej misji zakochuje się w kobiecie, po jej zakończeniu oświadcza się i zabiera ją do Londynu. Ślub, dziecko, przytulne mieszkanko w dobrej dzielnicy – jest pięknie. Tylko okresowe naloty Luftwaffe spędzają mu sen z powiek.

Dopiero po godzinie projekcji dzieje się to, co zapowiadał zwiastun. Vatan dowiaduje się, że jego żona może być czynną niemiecką agentką. Ma trzy dni na przetestowanie jej uczciwości. Jeśli podstawiona jej informacja wywiadowcza wcieknie, będzie musiał ją zabić. Mężczyzna boi się wyników śledztwa i tego, że żona mogła go oszukiwać. Nie chce też jej stracić. Dlatego rozpoczyna własne dochodzenie. Właśnie temu poświęcona jest druga, nieco żwawsza część filmu.

Zemeckis chciał nakręcić melodramat w starym stylu. Dlatego akcja Sprzymierzonych nie pędzi na złamanie karku, lecz trochę się wlecze. Widzowie obserwują niezbyt przekonywujący proces zakochiwania się w sobie pary szpiegów (chemii niestety brak), ich niekończące się i w sumie banalne rozmowy na dachu, przygotowania do akcji w Afryce. Widać sporą dbałość włożoną w odtworzenie klimatu epoki, ale cóż z tego, skoro napięcie pojawia się rzadko. Są za to sceny kuriozalne. Miłość w samochodzie podczas burzy piaskowej (zostawionym wcześniej z otwartym oknem!) czy poród podczas niemieckiego nalotu to całkowicie zbędne fajerwerki. Sam wątek testowania żony podejrzanej o szpiegostwo też nie trzyma się kupy. Główną wadą Sprzymierzonych jest chyba brak wiarygodności.

Nie wątpię, że kilka pań uroni podczas seansu parę łez. W końcu to film o uczuciu, które miało tego pecha, że połączyło niewłaściwym ludzi w niewłaściwym momencie. Trochę jak w Casablance… Tamten film jednak stał się klasykiem, o tym widzowie szybko zapomną. Przyćmi go chociażby sprawa rozwodowa Brada Pitta…

Michał Zacharzewski

Sprzymierzeni, Allied, reż. Robert Zemeckis, wyst. Brad Pitt, Marion Cotillard, Jared Harris, Simon McBurney

Ocena: 5/10

 

6 uwag do wpisu “Sprzymierzeni

Dodaj komentarz

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.