Get Up On

zdalaChyba nikogo nie trzeba przekonywać, że James Brown był znakomitym wokalistą, jednym z najważniejszych piosenkarzy XX wieku. Tylko czy zasłużył na własny film? A raczej – czy opowieść o gościu, o którym plotkarskie czasopisma niezbyt chętnie pisały, może być ciekawa? Tate Taylor stara się nam udowodnić, że owszem, jak najbardziej.

Świadczy o tym jedna z pierwszych scen filmu, kiedy to podstarzały wokalistka wkracza ze strzelbą na zebranie jakiejś bliżej nieokreślonej grupy i grozi, że zastrzeli tego, kto skorzystał z jego prywatnej toalety! Scena ta jest niepokojąca i śmieszna zarazem, pokazuje też dramat człowieka, który nie radzi sobie z własnym życiem. Definiuje zarazem całe Get Up On i pokazuje kierunek, w jakim podążył reżyser. Ten portret Jamesa Browna to przede wszystkim portret człowieka, a dopiero później muzyka.

Akcja rozwija się nieliniowo. Poznajemy jednak dzieciństwo Jamesa, jego rodzinny dom położony gdzieś w głębi lasu i ojca-tyrana, który każe swojej żonie się wynosić. Kilka lat później podrzuca syna prowadzącej burdel ciotce i wyrusza na wojnę. Chłopiec wychowuje się więc w patologicznym środowisku, w którym pieniądze są najważniejsze. Kto wie, może właśnie dlatego kilka lat później kradnie garnitur i trafia do więzienia. Tam po meczu koszykówki poznaje Bobby’ego Birda. Zachwycony jego śpiewem Bobby wyciąga go z paki. Razem zakładają zespół…

Przez ponad dwie godziny dzieje się naprawdę sporo. James Brown występuje w tancbudach, wreszcie zostaje zauważony i nagrywa pierwszą płytę. Potem podbija Stany Zjednoczone, koncertuje w Wietnamie, kupuje prywatny odrzutowiec. Ma również mroczne momenty, bije żonę, kłóci się z zespołem, biega ze strzelbą. Epizody te stanowią jednak tło dla jego niezwykłej osobowości, dla wiary w swoje umiejętności oraz ciężkiej pracy, która zawiodła go na szczyt.

Reżyser Tate Taylor spisuje się przyzwoicie. Opowiada o Brownie w sposób interesujący i nie szczędzi scen efektownych. Świetnie odtwarza klimat kolejnych epok, pozwala też mniej obeznanym z twórczością wokalisty widzom osłuchać się z jego najważniejszymi piosenkami. Z pewnością nie wgryza się w jego życie tak bardzo, jak byśmy to chcieli, ale i tak tworzy dzieło znacznie lepsze od konkurencyjnej Niny. Miłośnicy filmowych biografii na pewno nie będą Get Up On zawiedzeni!

Wojciech Kąkol

Get on Up, reż.: Tate Taylor, wyst.: Chadwick Boseman, Nelsan Ellis, Dan Aykroyd, Viola Davis, Craig Robinson

Ocena: 7/10

 

4 uwagi do wpisu “Get Up On

Dodaj komentarz

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.