Zjawa

zdalaTo nie bajka. Hugh Glass istniał naprawdę. Był amerykańskim traperem żyjącym na przełomie osiemnastego i dziewiętnastego wieku. Służąc jako przewodnik w Południowej Dakocie, został zaatakowany przez niedźwiedzia. Dowódca zostawił z nim dwóch ludzi, którzy mieli go pochować. Uciekli jednak, wcześniej go okradając. Glass nie umarł. Powrócił znad krawędzi życia i śmierci. Myśl o zemście pomogła mu przetrwać.

Aż bolą oczy

Jego historię kilkukrotnie już filmowano – ostatni raz w 1971 roku. W porównaniu z tą adaptacją Zjawa Alejandro Gonzáleza Inárritu to przede wszystkim obraz realistyczny. Meksykański reżyser nie szczędzi widzom okrucieństwa. Już w otwierającej film scenie ataku Indian na ekspedycję łowców skór kamera lubuje się w pokazywaniu strzał przebijających ludzi czy skalpów ściąganych im z głów. Krew leje się praktycznie rzecz biorąc do końca projekcji. W efekcie dziwi, że scenarzyści – zmieniający dość swobodnie losy Glassa – nie skorzystali z paru faktów, które spotęgowałyby owe wrażenie. Zabrakło chociażby czerwi, którym mężczyzna pozwolił pasożytować na swoich ranach, chcąc w ten sposób uniknąć gangreny…

Ów ponury charakter filmu podkreślają surowe, lecz piękne zdjęcia przyrody autorstwa Emmanuela Lubezkiego. Poszczególne ujęcia, choć nieraz zapożyczane z dzieł Andrieja Tarkowskiego, zdecydowanie zasłużyły na Oskara. Podobnie muzyka Ryuichiego Sakamoto. Znacznie trudniej ocenić rolę Leonardo DiCaprio. Aktor szczędzi na ekranie słów. Głównie cierpi, krzywi się i walczy o życie. Poświęca się też – sięga po surową rybę, pływa w lodowatej wodzie, sporą część kaskaderki wykonuje osobiście. Jednak Zjawa to pierwszy film, w którym gra nie pięknego, odnoszącego sukcesy chłopca, a dorosłego mężczyznę. Być może to przekona Akademię, która już dawno powinna docenić tego skądinąd wybitnego aktora. Ciekawe, jak długo poczeka na swoją nagrodę Tom Hardy

Brutalny kandydat do Oscara

Nie wszystkim Zjawa się podoba. Jedni narzekają na jej zbytnią długość, inni na brutalność, są też tacy, którym brakuje w niej akcji. Spora część widzów dostrzega w niej nieco zbyt oczywisty skok na Oscary. Krytykowane wizje głównego bohatera rzeczywiście wiele nie wnoszą do historii, sam scenariusz też nie jest przesadnie skomplikowany. Ale to obraz, który miał oddziaływać na emocje. Zapadać w pamięć. Pokazywać klimat epoki. Z tego właśnie wywiązuje się znakomicie.

Michał Zacharzewski

Zjawa, reż. Alejandro G. Inárritu, wyst. Leonardo DiCaprio, Tom Hardy
Ocena 9/10

Polub nas na Facebooku!

6 uwag do wpisu “Zjawa

  1. Dziękuję za Twój opis Joel. Dla mnie akcja filmu jest dość spowolniona bo reżyser postanowił d o k ł a d n i e pokazać każdy widoczek, ale w odpowiednich miejscach nabiera tempa, a widoczki są ładne. Więc plus. Wiele scen pokazano do bólu naturalistycznie, co jest kolejnym plusem. Minus- są naturalistyczne ale nie zawsze realistyczne- były takie „akcje” w które za nic nie potrafiłam uwierzyć. I jeszcze jeden minus- reżyser eksperymentował z kamerą i pokazywał sceny pod kontem pod którym w ogóle mnie nie interesowały. Podsumowując- film wzbudza bardzo mieszane odczucia. Warto go zobaczyć żeby samemu się o tym przekonać.

    Polubienie

    1. Nie mam wrażenia, że celem, który przyświecał Lubezkiemu były widoczki. Raczej wydaje mi się, że to jest środek do celu, którym jest pokazanie samotności człowieka wobec przyrody. Dla mnie to raczej jej smakowanie, pokazywanie pustki, która otacza człowieka z nieco innej epoki. Może nam, którzy w większości mieszkają w miastach, otoczeni innymi ludźmi wydaje się to spowalnianiem i widoczkami, ale myślę, że życie jest raczej obarczone samotnością. Na tym tle zresztą emocja, czyli w tym przypadku zemsta, wypada bardziej przekonywująco. Emocje dają raczej silne barwy. 🙂
      Pozdrawiam w imieniu Joela. Może sam też dorzuci jakieś przemyślenia.
      PS Bardzo fajny KiT – sporo roboty i fajne filmy. 🙂

      Polubienie

Dodaj komentarz

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.