TRON: Ares

Seria TRON zdobyła uznanie dzięki imponującej – i wyssanej z palca – wizji wnętrza sieci. Trzecia jej odsłona, zatytułowana TRON: Ares, spektakularnie odwraca się od tego pomysłu. Problem w tym, że niewiele ma do zaoferowania. Efekty specjalne, stanowczo zbyt głośną muzykę i… tyle.

Fabuła krąży wokół pomysłu – również wyssanego z palca – że można sobie wydrukować rozmaite rzeczy z sieci. Walnąć drzewko pomarańczowe pośrodku zimowego krajobrazu i po chwili raczyć się smakowitymi owocami. Albo wydrukować superżołnierza i posłać go na plac boju zamiast biednych homo sapiens. Problem polega na tym, że technologia ta jest nietrwała. Po niespełna półgodzinie „gadżet” rozpada się na części. Dlatego największe korporacje świata – Encom i Dillinger – rywalizują więc o opracowanie metody, która pozwoli ów proces rozpadu powstrzymać.

Okazuje się, że Kevin Flynn (Jeff Bridges) przewidział to i jeszcze przed 1989 rokiem opracował stosowną metodę powstrzymania rozpadu, po czym zapisał ją na jakiejś zapomnianej dyskietce i ukrył gdzieś w górach. Szefowa Encomu, Eve Kim (Greta Lee), zdobywa owe dane, jednak CEO Dillingera, Julian (Evan Peters), dowiaduje się o tym i postanawia je w sposób niezbyt grzeczny przejąć. Zamierza wykorzystać do tego program superżołnierza znanego jako Ares (Jared Leto)…

TRON: Ares z pewnością jest filmem widowiskowym; na efekty specjalne wywalono odpowiednio dużo grosza, by nawet na wielkim ekranie IMAX-a wyglądały one dobrze. Problem w tym, że świat wewnątrz komputera okazuje się niezwykle ubogi. Przez większość seansu podziwiamy jedynie dwa, trzy pomieszczenia, po których panoszą się bohaterowie, i bije od nich nudą. Znacznie więcej dzieje się w świecie rzeczywistym, do którego przenoszą się lightcycle, a także potężny recognizer. Jakim cudem udało się go wydrukować na niewielkiej w sumie drukarce – nie mam pojęcia. Tego typu rzeczy nie trzymają się tu kupy.

Wrażenie robi ścieżka dźwiękowa przygotowana przez zespół Nine Inch Nails. Jest bardzo dobra, choć w kinach wydaje się nieco za głośna. W dodatku nieraz zagłusza dialogi i odgłosy tła. Chciałoby się usłyszeć rozcinany na pół radiowóz, a tego zgrzytu blachy brakuje. Pozbawiona niego scena nie robi większego wrażenia. Cały film jest taki. Jałowy i pozbawiony emocji. Dla mnie nie ma startu do dwóch poprzednich części…

Zobacz, jeśli:
– Jesteś fanem poprzednich części
– Kochasz Jareda Leto lub Nine Inch Nails

Odpuść sobie, jeśli:
– Nie lubisz niedorzeczności logicznych
– Nie cierpisz Jareda Leto lub Nine Inch Nails

Michał Zacharzewski

TRON: Ares, 2025, reż. Joachim Rønning, wyst. Jared Leto, Greta Lee, Jeff Bridges, Evan Peters, Jodie Turner-Smith, Gillian Anderson, Hasan Minhaj, Arturo Castro, Cameron Monaghan, Sarah Desjardins, Bella Poarch

Ocena: 5/10

Polub nas na FacebookuTikToku, BlueSky i Instagramie.
Polub nas w serwisie Media Krytyk.
Sprawdź dostępność na platformach filmowych i VOD.

Dodaj komentarz

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.