
Zespół Dream Theater nagrał Images and Words w 1992 roku. Trzydzieści lat temu z okładem! W dodatku w bardzo trudnym momencie, po trwających półtora roku poszukiwaniach nowego wokalisty. Zmiana opłaciła się. Powstał klasyczny album, który wielu uważa za najlepszy w karierze kapeli. Coś w tym jest!
Images and Words powstało pod wpływem dokonań takich zespołów jak Queensryche czy Black Sabbath. Połączenie charakterystycznego, dysponującego sporą skalą głosu wokalu z modnymi wówczas gitarami oraz syntezatorami wypada zaskakująco przyjemnie. Otwierający wydawnictwo Pull Me Under jest konkretną, melodyjną kompozycją, dynamiczną, złożoną, trwającą dobrych osiem minut. Wpadający w ucho refren i świetnie pomyślane riffy sprawiły, że to już klasyk, który często pojawia się na koncertach.
Kolejny w zestawie Another Day jest już balladowy, a solo saksofonowe dowodzi nieoczywistych wyborów zespołu. Świetny Take The Time to kolejny mocny punkt programu. Kolejny monumentalny utwór, który zaczyna się łagodnie, by dopiero po jakiejś minucie przyspieszyć. A potem znów zmiana tonacji – Surrounded zapadł mi w pamięć głównie dzięki partiom fortepianowym. Kolejne dwa utwory, Metropolis Pt. 1 – The Miracle and the Sleeper i Under A Glass Moon, to utwory cięższe, dłuższe, rockowe, zagrane brawurowo na gitarach. Następujący po nich Wait for Sleep zapewnia chwilę oddechu przed finałem, trwającym 11 minut utworem Learning to Live. Ciekawy finał, nieco balladowy.
Dream Theater jest zespołem aktywnym. Od lat regularnie nagrywa nowe płyty i stale też koncertuje. Polskę często i chętnie odwiedza, gdyż ma tu wierne grono fanów. I ja to rozumiem. To dobre, progresywne granie. Zawsze miało swoich zwolenników i pewnie będzie ich mieć. Oby tylko częściej powstawały tak udane wydawnictwa.
Fifi
Dream Theater – Images and Words
Polub nas na Facebooku i Twitterze.