
God of War: Ragnarök to gra wysokobudżetowa, kontynuacja niezwykle popularnej serii. To również produkcja intensywnie reklamowana, zarówno w telewizji, jak i prasie czy na przykład kinach. A więc komercyjny hit. Tylko czy hit, w który warto zagrać, czy też taki, który należy ominąć szerokim łukiem?
Cóż, mnie gra się spodobała. Zwłaszcza, że jednak nie jest tylko bajeczką opowiadającą o napakowanych herosach walczących z potężnym złem. Twórcy koncentrują się bowiem na relacji pomiędzy dwoma głównymi bohaterami God of War: Ragnarök, bogiem wojny Kratosem i jego synem Atreusem. A nie są to łatwe relacje, bo też nie jest to normalna rodzina. Nie mówiąc o tym, że rodzice często próbują w dobrej wierze kierować losami dzieci, czemu te ostatnie nie chcą się poddać. Może dobrze, a może nie. Wcale nie jest to takie oczywiste.
Jasne, fabuła to tylko dodatek. Ostatecznie liczy się to, czy gra wciąga, czy oferuje atrakcyjne mechanizmy rozgrywki. God of War: Ragnarök je oferuje (przynajmniej moim zdaniem), pozwala eksplorować kolejne świetne zaprojektowane i co najważniejsze atrakcyjne wizualnie lokacje i regularnie toczyć boje z przeciwnikami. Starcia są brutalne, zręcznościowe, wymagające wyczucia rytmu, wychwycenia słabych punktów przeciwnika, czasami również przechytrzenia go. Od czasu do czasu pojawiają się zadania wymagające myślenia. Tak, żeby nie było nudno. Żeby było różnorodnie.
God of War: Ragnarök nie jest tanią grą, ale oferuje długie godziny rozrywki. W zależności od stylu zabawy – oczywiście nienastawionego na pędzenie na oślep do przodu – program zapewnia fun na około trzydzieści godzin, choć znam ludzi, którzy potrzebowali dwukrotnie więcej czasu. Czy to dużo, czy mało, każdy musi sobie sam odpowiedzieć. Ważne, że to naprawdę fajnie spędzone chwile.
Fifi
God of War: Ragnarök, Sony Interactive Entertainment, PS4, PS5
Polub nas na Facebooku i Twitterze.