
To ciekawostka. Niepozorna, ale wciągająca gra fabularno-przygodowa 1428: Shadows over Silesia przenosi nas na Śląsk z XV wieku. Przyjrzymy się skutkom działalności czeskiego duchownego Jana Husa, spalonego dekadę wcześniej w Konstancji za próbę zreformowania Kościoła.
Husytyzm nie jest tematem podręcznikowym. W szkole dowiadujemy się o nim niewiele, szerzej wspomina o nim – choć w polewie fantastycznej – Andrzej Sapkowski w swojej słynnej trylogii husyckiej. Tej fantastyki trochę przemycono do gry, ba, jest tu jej zdecydowanie więcej niż u autora Wiedźmina. Wszystko dlatego, że pozbawionemu króla państwu zagraża pradawne i nienaturalne zło. Gracz obserwuje to z perspektywy dwóch bohaterów. Jednym z nich jest husycki hetman Hynek, drugim szpitalnik Lothar.
Jak łatwo się domyśleć, zbudowano ich na zasadzie kontrastu. Każdy z nich ma inne spojrzenie na świat i religię, więc pewno w innych okolicznościach wzięliby się za łby. Tu nie do końca będą mogli sobie na to pozwolić, gdyż połączy ich wspólne zagrożenie. Dla nas, graczy, oznacza to dużo działania, zwiedzania, rozwiązywania zagadek, ale też walczenia. Choć tak naprawdę najważniejsza wydaje się fabuła. To ona napędza akcje i zachęca nas do siedzenia przy komputerze. Na pewno nie walki, które można by rozwiązać lepiej.
Do 1428: Shadows over Silesia trzeba się przyzwyczaić. Zwłaszcza do grafiki w cutscenkach i nie zawsze wygodnego interfejsu. Ale to nie tylko gra przyjemna dla oka, ale też świetnie pokazująca późne średniowiecze i przywołująca jego klimat. Program ma swoje wady wynikające z niewielkiego budżetu, ale czuć pasję, która towarzyszyła jego tworzeniu. I może dlatego bawiłem się naprawdę nieźle. Lubię takie nieoczywiste perełki…
Fifi
1428: Shadows over Silesia, KUBI Games
Polub nas na Facebooku i Twitterze.