
Sny kota Warłapa to dość nietypowa książka. Trudno ją nazwać powieścią dla dzieci, choć jest dość krótka i ma sporo klimatycznych, minimalistycznych rysunków autorstwa Dave’a McKeana. Bliżej jej chwilami do modnych obecnie opowiadań pop-filozoficznych, może niezbyt głębokich, za to nieco melancholijnych i niepozbawionych zadumy nad życiem. Nie tylko kocim, ma się rozumieć.
Tytułowy kocur z arystokratycznego rodu mezopotamskich kotów błękitnych mieszka wraz z rodziną w domu na wzgórzu i właściwie go nie opuszcza. Nie ma po co, bo na zewnątrz wieje grozą, wewnątrz zaś jest ciepło i nie brakuje jedzenia. Pewnego dnia jednak starsza pani, która zawsze się nimi opiekowała, nie wychodzi ze swojego pokoju. Pojawia się za to obcy człowiek z dwoma czarnymi, przerażającymi kotami. Warłap zaczyna rozumieć, że dobre czasy się skończyły. I że musi ruszyć w świat, by uratować swoich bliskich.
Ci bliscy nie rozumieją go. Uważają, że pojawienie się obcego wcale nie musi oznaczać niczego złego. Dla nich Warłap – kot słabowity i nie największy – niepotrzebnie panikuje. Tym bardziej, że w mieście pod wzgórzem bywa bardzo niebezpiecznie. Na ulicach rządzą groźne kocie gangi i grasują tajemnicze psy (czymkolwiek są te bestie). Krążą też legendy, że od czasu do czasu jakiś kot znika bez śladu…
Książkę czytałem po angielsku, stąd niewiele wiem o jakości przekładu Snów kota Warłapa. Oryginał podobał mi się. Pozycja ma swój klimat, ma przesłanie, działa na wyobraźnię. Bywa brutalna i na pewno nie nadaje się dla najmłodszych dzieci, z drugiej strony skrywa kilka życiowych mądrości. Pozwala zastanowić się nad wartością przyjaźni, znaczeniem więzów rodzinnych, poświęceniem i przymusem. A do tego całkiem nieźle wygląda na półce.
Joel
Sny kota Warłapa
Tytuł oryginalny: Varjak Paw
Autor: S. F. Said
Przekład: Małgorzata Strzelec
Wydawnictwo: Amber
Polub nas na Facebooku i Twitterze.