
Pawełek ma dziesięć lat. To ten wiek, kiedy chodzi się już do szkoły, ma szurniętych kumpli i dziwacznych nauczycieli, no i chce się zmieniać świat. A jeśli nie świat, to przynajmniej swoje otoczenie i te wszystkie drobne jego detale, które uniemożliwiają cieszenie się życiem. Jacek Galiński świetnie o tym pisze. Tak trochę po mikołajkowemu. Pawełek i cała reszta na pewno spodoba się młodym czytelnikom, a i dorośli będą mieli niezły ubaw.
Chłopak ma zwyczajną rodzinę. Ojciec pracuje zdecydowanie zbyt dużo i nie zawsze radzi sobie w domu. Matka z kolei posiada niecodzienny talent do rujnowania wszystkich potraw, za jakie się zabierze. Ma też nietypowe pomysły. Kiedy Pawełek zażyczył sobie psa i przez długie miesiące marudził, że psa mieć musi, dostał coś, co… No dobra, może biologicznie i było psem, ale wstyd z takim zwierzęciem wyjść z domu.
Podobnych problemów bohater Pawełek i cała reszta będzie miał więcej. Ot, na przykład ze szkolnego sklepiku znikną drożdżówki i trzeba będzie napisać petycję do dyrektora szkoły w sprawie ich przywrócenia. Kiedy indziej w budzie pojawi się nowy, którego wypada odpowiednio przywitać, tak żeby sobie nie myślał, że ma do czynienia z mięczakami. Pozostaje jeszcze kwestia świętego Mikołaja i jego prawdziwej tożsamości, nie wspominając o takich wakacjach.
Lubię ten rodzaj książek. Niby dziecinnych, a jednocześnie najzwyczajniej śmiesznych. Niby niezbyt mądrych, a jednak pełnych spostrzeżeń, które trudno nazwać naiwnymi czy niemądrymi. Czasami spojrzenie na świat z perspektywy młodego człowieka pozwala zobaczyć rzeczy, których się wcześnie nie dostrzegało. I to właśnie doskonale świadczy o autorze.
Joel
Pawełek i cała reszta
Autor: Jacek Galiński
Wydawnictwo: Miętówka