
Wraca moda na dyktatorów. Pączkują niemal na całym świecie, a ich łączna liczba przekroczyła już pięćdziesiąt sztuk. Witold Szabłowski, jeden z najbardziej znanych polskich reportażystów, postanowił opowiedzieć o ich poprzednikach. Wybrał pięciu nieżyjących parszywców, którzy już na stałe zagościli na kartach podręczników historii. Autor opowiada o nich z perspektywy tych, którzy im gotowali.
Okładkowymi „gwiazdami” Jak nakarmić dyktatora są Fidel Castro, Pol Pot, Saddam Husajn, Enver Hodża i Idi Amin. Dyktatorzy, których znamy jako okrutnych zbrodniarzy albo przynajmniej ludzi, którzy nie liczyli się z cudzym życiem. Wszyscy jednocześnie gustowali w kuchni skromnej, często lokalnej, narodowej, związanej z miejscem, w którym się wychowali. I wszyscy byli podziwiani przez swoich kucharzy, choć często był to podziw przemieszany ze strachem.
Autor nie opisuje ich rządów i zbrodni. Niewiele miejsca poświęca ich politycznym poglądom oraz kolejnym działaniom. Ważniejsi są dla niego kucharze i ich obserwacje. Tak naprawdę to oni są bohaterami książki. Mówią o swojej przygodzie z gotowaniem, o sposobie zdobycia posady, o codzienności na stanowisku szefa kuchni dyktatora. Czasami przytaczają przepisy na ich ulubione dania, kiedy indziej skupiają się na trudnościach, z którymi musieli borykać się w kuchni. Próbują zdefiniować ich zza garów.
Napisanie Jak nakarmić dyktatora wymagało od Szabłowskiego sporych nakładów pracy. Kilka lat poświęcił na namierzenie kucharzy, dotarcie do nich z tłumaczem i skłonienie do rozmowy. Niektórzy ułożyli sobie życie, otworzyli własne restauracje bądź znaleźli pracę w eleganckich hotelach. Inni wiodą skromne życie i nie przyznają się sąsiadom, czym zajmowali się w przeszłości. Opowiadają jednak ciekawie, choć spora w tym zasługa Szabłowskiego, który pisze ze swadą. Lekko, ciekawie, niebanalnie.
Joel
Jak nakarmić dyktatora
Autor: Witold Szabłowski
Wydawnictwo: W.A.B.
Polub nas na Facebooku i Twitterze.