Godzilla vs Kong

Uniwersum Wielkich Potworów nie ma szczęścia do filmów. Kolejne opowieści o Godzilli i Kongu przyjmowane są przez widzów źle lub co najwyżej przeciętnie. Godzilla vs Kong miało być dla serii ostatnią szansą. Takim finansowym papierkiem lakmusowym dostarczającym odpowiedzi, czy warto dalej w temat brnąć. Niestety, wiarygodność wyników pokrzyżowała pandemia…

Najprościej określić film Godzilla vs Kong jako „wszystko w jednym”. Mamy tu bowiem absurdalne teorie o świecie wewnątrz naszego świata, szalonych naukowców dążących do zniszczenia naszego świata, wreszcie małe, dzielne dzieci, w których rozkocha się bardziej wrażliwa część publiczności. No i przede wszystkim mamy Konga, który jest głównym bohaterem obrazu. Godzilla jest tylko statystką.

Ale to ona rozpoczyna główny wątek fabularny, atakując laboratoria firmy Apex w bazie Pensacola na Florydzie. Do tej pory uchodziła za obrońcę ludzkości, teraz jednak zachowuje się agresywnie. Ktoś wpada na pomysł, że rozwiązania problemu należy szukać w teorii drugiego świata ukrytego we wnętrzu Ziemi. Miejsca, z którego pochodzą wszystkie tytany. Wejście do niego prawdopodobnie znajduje się na Antarktyce, dlatego wojsko postanawia przerzucić tam Konga i „poprosić” go, by ich poprowadził…

Teoria to strasznie głupia i w wielu miejscach rozłazi się w szwach. Szczyty osiąga w pobocznym wątku, w którym nastoletnia Madison wraz ze swoim niezbyt lotnym kumplem oraz paranoikiem pracującym niegdyś w Apex włamują się do zniszczonej bazy w Pensacoli i tajnym podziemnym pociągiem docierają… Cóż, nie zdradzę tego, ale natłok fabularnych naiwności jest trudny do wytrzymania.

Być może dla reżysera, Adama Wingarda, ważniejsze były walki tytanów – coś, czego brakowało w poprzednich filmach. Teraz demolki jest naprawdę dużo. Godzilla tłucze się z Kongiem na statkach i w wielkim mieście, rozwalając dziesiątki budynków. Widowisko robi wrażenie, choć czuć sztuczność walących się wieżowców, pomimo olbrzymiego budżetu wykonanych znacznie gorzej niż chociażby w produkcjach z serii Transformers.

MonsterVerse nie umrze wraz z Godzilla vs Kong, ale też nie narodzi się na nowo. Powstał bowiem film, który jest typowym blockbusterem. Głupim, lecz widowiskowym. Na takie kino wciąż jest zapotrzebowanie…

Zobacz, jeśli:
– Podobały ci się poprzednie filmy serii
– Myślisz o wakacjach w Kong Kongu… Tfu, Hong Kongu

Odpuść sobie, jeśli:
– Liczysz na dopracowaną historię
– Jesteś bardziej Team Godzilla niż Team Małpa

Michał Zacharzewski

Godzilla vs Kong, 2021, reż. Adam Wingard, wyst. Alexander Skarsgård, Millie Bobby Brown, Rebecca Hall, Brian Tyree Henry, Shun Oguri, Eiza González, Julian Dennison, Lance Reddick, Kyle Chandler, Demián Bichir, Ronny Chieng, Hakeem Kae-Kazim, Chris Chalk, John Pirruccello

Ocena: 5/10

Polub nas na Facebooku i Twitterze.
Polub nas w serwisie Media Krytyk.
Sprawdź dostępność
na platformach filmowych i VOD.

Dodaj komentarz

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.