Na przełomie lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych kasety video z filmem Bez odwrotu dumnie prężyły się na półeczkach z napisem „Van Dam”. Klienci, którzy się na nie skusili, musieli być rozczarowani. To wczesna produkcja belgijskiego mistrza szpagatów, nakręcona jeszcze przed sukcesami Krwawego sportu i Kickboxera. Przypomina tańszą wersję Karate Kida, a Van Damme gra w niej naprawdę niewielką rolę.
Jason (Kurt McKinney) jest zakochanym w sztukach walki nastolatkiem z Los Angeles. Tak jak wielu chłopaków w jego wieku, pokój ma wytapetowany posterami Bruce’a Lee, zaś każdą wolną chwilę spędza w dojo należącym do swojego ojca. Pewnego dnia pojawiają się tam bandyci chcący przejąć klub. Przyprowadzają ze sobą radzieckiego mistrza (Jean-Claude van Damme – Nagła śmierć, Uniwersalny żołnierz: Powrót), który spuszcza wszystkim łomot. Ojciec Jasona postanawia przeprowadzić się do Seattle.
I tu już mamy zwykłą bajeczkę dla nastolatków. Jason szybko zaprzyjaźnia się z czarnoskórym sąsiadem (J. W. Fails) i próbuje bronić go przed grubasem z naprzeciwka, czym wkurza swojego ojca, prywatnie przeciwnego przemocy. Później jeszcze pojawia się duch Bruce’a Lee, paru innych pyskatych nastolatków, a wszystko kończy się powrotem bandytów z samego początku. Do tego dochodzi obowiązkowe przesłanie mówiące o ciężkiej pracy i konieczności uwierzenia w siebie. Elementy komediowe sprawiają, że Bez odwrotu ogląda się nawet przyjemnie. Zwłaszcza gdy bohaterowie krzyczą „bez odwrotu” i biorą nogi za pas.
Film w niektórych kręgach uchodzi za kultowy. Przeszedł do historii przede wszystkim dzięki Van Damme’owi, który zagrał tu swoją pierwszą większą rolę. Większą, ale wciąż małą, bo na ekranie pojawia się może na kilkanaście minut. Na planie Bez odwrotu sporo było z nim problemów. Nie zawsze umiejętnie markował ciosy, skutkiem czego powalił kilku aktorów (dla Sugarfoota skończyło się to nawet utratą przytomności). Swoją szansę jednak wykorzystał i został gwiazdą kina, czego nie można powiedzieć o partnerującym mu Kurcie McKinneyu. O nim świat szybko zapomniał…
PS. Na VHS-ach film nazywał się Karate Tygrys.
Zobacz, jeśli:
– Chcesz zobaczyć początki JCVD (w tym szpagat na linach)
– Lubisz produkcje z lat osiemdziesiątych
– Kochasz Karate Kida
Odpuść sobie, jeśli:
– Liczysz na poważne i dorosłe kino
Michał Zacharzewski
Bez odwrotu, Karate Tygrys, Karate Tiger, No retreat no surrender, 1986, reż. Corey Yuen, wyst. Kurt McKinney, J. W. Fails, Kathie Sileno, Jean-Claude van Damme, Tai Chung Kim, Peter “Sugarfoot” Cunningham, Ron Pohnel, Kent Lipham
Ocena: 5,5/10
Polub nas na Facebooku.
Spis naszych recenzji na serwisie Media Krytyk.
Sprawdź dostępność na platformach filmowych i VOD.
Jedna uwaga do wpisu “Bez odwrotu”