Anatola France’a poznałem dzięki opowiastce filozoficznej Thais, która pod koniec XIX wieku wywołała spory skandal i podzieliła krytyków. Dziś uważana jest za jego najpopularniejsze dzieło, ale przecież pisał dużo. Pod koniec życia dostał Nobla, po śmierci zaś doczekał się własnych ulic w wielu francuskich miastach, a nawet stacji metra w Paryżu. W cieniu wiązów napisał w 1897 roku, zaś pierwsze polskie wydanie – w tłumaczeniu znanego chemika (!) Jana Stena – ukazało się dwanaście lat później.
Krótka, zaledwie 130-stronicowa powieść przenosi nas do niewielkiego miasteczka na francuskiej prowincji, gdzie toczy się intryga dotycząca ważnego stanowiska biskupiego. Dla autora to okazja, by zderzyć ze sobą poglądy rojalistów i republikanów, pozwolić im dyskutować bez końca w cieniu tytułowych wiązów, debatować o życiu, wierze, polityce, także o postawach wobec problemów, z jakimi zmaga się kraj.
W powieści W cieniu wiązów akcji jest tyle co kot napłakał. Odbiją się od niej wszyscy ci, którzy oczekują dynamiki, dosadnego humoru albo przynajmniej ognistego romansu. France woli bawi się w filozoficzne i teologiczne przypowieści, pozwala też bohaterom popisywać się erudycją. Gdzieś pomiędzy wierszami kreśli obraz swoich czasów, lekko ironiczny, ale bardzo żywy i pod wieloma względami wciąż aktualny.
Kto lubi takie dysputy, wnikanie w słowa i poglądy, dywagowanie bez końca, odnajdzie się w świecie opisanym przez France’a i książeczkę polubi. Na pewno trochę się zestarzała (mój egzemplarz ma ponad 70 lat, co też robi swoje), ale należy do tych powieści, które przyjemnie się czyta. I których trochę brakuje na współczesnym rynku wydawniczym, zdominowanym przez obowiązkowe mocne wrażenia. Walenie czytelnika w łeb…
Joel
W cieniu wiązów
Autor: Anatol France
Wydawnictwo: Książka i wiedza
Przekład: Jan Sten
Polub nas na Facebooku.