Grzegorz Kapla to kolejny śmiałek szykujący się do podboju polskiego rynku wydawniczego. Zadebiutował reportażem podróżniczym z Gruzji, a potem napisał Bezdech, rasowy kryminał z mocną bohaterką i akcją toczącą się na dwóch płaszczyznach czasowych. Taka moda. Podobną zasadę wykorzystała przecież Bator w Ciemno, prawie noc, a ostatnio Zielke w Dobrym Mieście. Widać tak się dzisiaj pisze.
Współczesna Warszawa. Zimno, mokro, wieje. Samotny biegacz natrafia na brzegu Wisły na ciało dziewczyny o egzotycznej urodzie. Prawdopodobnie zamordowanej. Śledztwo rozpoczyna podkomisarz Olga Suszczyńska, jednak jej szef zleca jej inne zadanie. Ma wziąć urlop i spotkać się z jego znajomym. Przyjrzeć się świeżym okiem sprawie polityka, który zginął w wypadku samochodowym. A może nie tyle zginął, co został zamordowany, tylko został zamordowany?
Z kolei tuż przed wojną młody żydowski chłopiec z zainteresowaniem słuchał opowieści o praskim golemie. Miał szczęście. Kiedy przyszła wojna, niemal wszyscy członkowie jego rodziny zginęli. Benjamina i jego matkę przygarnął jednak handlarz skór, znajomy ojca. I u jego boku jakoś przetrwali, choć chłopiec uświadomił sobie, że jeśli Bóg w ogóle istnieje, to na pewno nie ma go w kościele. Nie słucha ludzi. Ma ich gdzieś. Po wojnie chłopiec dorastał w realiach PRL-owskich. Poszedł do szkoły, przeżył pierwszą miłość, zaczął myśleć o studiach. Jego historia wiąże się oczywiście z jednym ze śledztw Olgi. W sposób nieco zbyt łatwy do przewidzenia.
To nie jedyna wada tej książki. Kolejną jest to, że trudno jest tu kogoś polubić. Olga nie cierpi swojej roboty i wiecznie przeklina. Może i jest niegłupia, ale nieprzyjemna, zbyt zmęczona życiem i zbyt męska, by wzbudzać sympatię. Także Benjamin nie jest ideałem. I o ile jego historię czyta się ze sporym zainteresowaniem, to jednak ta w pewnym momencie urywa się i powraca tylko w kilku istotnych dla fabuły błyskach.
Z drugiej strony Bezdech czyta się szybko. Jest sprawnie napisany, ma przekonujący, choć nieco przygnębiający klimat, a autor bez wątpienia potrafi snuć historie o ludziach. Takie kryminały trzeba po prostu lubić. Zawieszone gdzieś pomiędzy współczesnością a historią najnowszą. Zanurzone w morzu teczek i szpicli. Ponure, jesienne, nieprzyjemne, pozbawione promieni słońca. W świecie Kapli nie ma bowiem na nie miejsca. Jest tylko ziąb i mróz.
Michał Zacharzewski
Bezdech, Grzegorz Kapla, Burda Publishing Polska
Polub nas na Facebooku!