Kraina cudów

Teoretycznie można by napisać, że Krainie cudów zaszkodziła nieobecność reżysera. W styczniu 2018 roku Dylan Brown – spec ściągnięty z Pixara – został zwolniony za molestowanie seksualne i nikt go nie zastąpił. Tylko czy rzeczywiście jego obecność coś by zmieniła? Najbardziej rozczarowuje przecież pomysł na część główną filmu, a nie sposób wykończenia całości. Serio, główny wątek filmu Krainy cudów spokojnie mógłby pójść do śmietnika!

Cała historia zapowiada się świetnie. Przenosimy się bowiem na amerykańskie przedmieścia, gdzie żyje pewna ośmiolatka, niewątpliwie przyszła pani architekt lub przynajmniej inżynier. June uwielbia tworzyć nowe atrakcje do wymyślonego przez siebie parku rozrywki. Każdego wieczora szepcze pluszowemu szympansowi do ucha swoje pomysły na nowe karuzele, kolejki górskie czy huśtawki. Niektóre z nich próbuje razem z dzieciakami z sąsiedztwa budować w rzeczywistości. Z reguły kończy się to demolką.

Ten ciepły, rodzinny obraz nagle ulega zmianie. Mama dziewczynki zaczyna chorować i trafia do szpitala. Mała zostaje w domu z ojcem i nagle uświadamia sobie, że ten świat wcale nie jest taki piękny i beztroski, jak się jej wydawało. Odrzuca park, odrzuca przyjaciół z sąsiedztwa, zamyka się w sobie. I strasznie boi się o ojca, który też przecież może się rozchorować. Dlatego każdą wolną chwilę poświęca na planowaniu mu kolejnych diet, ćwiczeń i aktywności. Wzruszające, choć może chwilami nazbyt ckliwe…

Dopóki taki właśnie film oglądamy, bawimy się świetnie. My, to znaczy dorośli, bo dzieciakom historia może wydać się zwyczajnie zbyt smutna, wręcz ponura. Ale kiedy bohaterka za sprawą magii przenosi się do wymyślonego przez siebie parku rozrywki, to właśnie na twarzach dzieciaków pojawią się uśmiechy. Park, który bohaterka odrzuciła, popadł w ruinę. Zagrażają mu zmutowane, agresywne pluszaki. Mała razem z kilkoma sympatycznymi zwierzakami próbuje uruchomić sprężynową maszynerę napędzającą to miejsce. A przede wszystkim przeżyć.

Oznacza to ciągłą pogoń, liczne bójki i ucieczki, częste walki z pluszakami. Film robi się znacznie bardziej dynamiczny, agresywny, niepokojący, chwilami wręcz ocierający się o dziecięcy horror. Miejsce rodzinnego ciepła zajmuje błahy slapstick oraz dowcipy serwowane w tempie karabinu maszynowego. Jakakolwiek fabuła schodzi na bok, staje się jedynie pretekstem do kolejnych starć. A przecież analogię pomiędzy rozpadającym się parkiem a pogarszającą się kondycją mamy June można było pokazać w sposób głębszy, ciekawszy, bardziej interesujący. Ludzie z japońskiego Ghibli daliby radę to zrobić. Goście z Hollywood już nie.

Stąd mimo fajnych postaci, bardzo ładnej animacji oraz sporych ambicji twórców Kraina cudów rozczarowuje. To w znacznej mierze płaska, hałaśliwa bajeczka na lato, odpowiednio dynamiczna i pstrokata, by spodobać się dzieciakom. Dorośli nie będą jednak mieli wątpliwości, że to doskonały przykład zmarnowanego potencjału. A dzieci? Dzieci kupią wszystko. Jak to dzieci…

Zobacz, jeśli:
– Lubisz jeżozwierze
– Kręcą cię parki rozrywki
– Nie boisz się ckliwych historii

Odpuść sobie, jeśli:
– Liczysz na coś więcej niż slapstick i nawalanka
– Twoje dzieci łatwo boją się w kinie

Michal Zacharzewski

Kraina cudów, Wonder Park, 2019, reż. Dylan Brown

Ocena: 5/10

Polub nas na Facebooku!

2 uwagi do wpisu “Kraina cudów

Dodaj komentarz

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.