Szanghajska robota

W popularnej Włoskiej robocie bohaterowie kradli na potęgę. W Węgierskiej robocie również, podobnie zresztą jak w angielskiej. W Szanghajskiej robocie role się odwracają. Bohaterem filmu jest facet, który konwojuje dzieła sztuki. Innymi słowy stara się nie dopuścić, by ktoś je buchnął.

Z marnymi efektami! Danny (Orlando BloomTożsamość zdrajcy, Piraci z Karaibów: Zemsta Salazara) traci w Szanghaju obraz Van Gogha i na blisko rok wypada z biznesu. Przez zszarganą reputację nie jest w stanie zdobyć dobrze płatnych zleceń, a te źle płatne ledwo starczają mu na wystawne życie. Ale oto pojawia się okazja, by się odkuć. Trzeba tylko przewieźć w tym samym Szanghaju niezwykle cenną wazę. I… sytuacja znów się powtarza. Ktoś atakuje konwój. W dokładnie ten sam sposób co poprzednio. Jednak teraz Danny jest już przygotowany.

Szanghajska robota to kolejna zachodnia produkcja przygotowana z myślą o rynku chińskim. Wcześniejsze – Wielki mur, Banita – nie były szczególnie udane. Ta nie jest lepsza. To bardzo sztampowe kino sensacyjne, w którym dużo się dzieje, ale niekoniecznie z sensem. Przede wszystkim bohaterowie często rzucają się do bójek. Walczą jak zawodowi karatecy, co w przypadku Orlando Blooma bywa nawet zabawne. Facet jest ociężały i porusza się wolno. Przypomina Stevena Seagala z końca kariery. Nieco lepiej wypadają pościgi.

Film wyreżyserował Charles Martin, który do tej pory kręcił głównie dla telewizji. Odpowiadał między innymi za niektóre odcinki Wallandera. Nic dziwnego, że Szanghajska robota sprawia wrażenie filmu przeznaczonego do oglądania na małym ekranie. Jest też przeładowana neonami, zielonymi, niebieskimi czy czerwonymi światłami, a także banalnymi dialogami. Docenić trzeba to, że Bloom osobiście wykonał większość kaskaderskich sztuczek. W ufarbowanych na blond włosach wygląda jednak dziwacznie. Jak Legolas wyrwany z plaży dla surferów przez bandę niedouczonych fryzjerów.

W efekcie to taki film, o którym zapomina się godzinę po seansie. Pozbawiony emocji scenariusz oraz parę efektownych, lecz nieporywających scen akcji to zdecydowanie zbyt mało, by Szanghajska robota kogoś zainteresowała. Klapa w chińskich kinach nie dziwi. Dziwi natomiast to, że ktoś ten film do kin wprowadził. Jego miejsce jest w streamingu jako propozycja dla osób, które mają naprawdę dużo wolnego czasu.

Zobacz, jeśli:
– Wolisz Orlando w wersji blond
– Wybierasz się do Szanghaju

Odpuść sobie, jeśli:
– Liczysz na sensowny scenariusz
– Chcesz obejrzeć dobry film akcji

Michał Zacharzewski

Szanghajska robota, S.M.A.R.T. Chase, The Shanghai Job, Ju Zhi Zhui Ji, 2017, reż. Charles Martin, wyst. Orlando Bloom, Lei Wu, Simon Yam, Hannah Quinlivan, Lynn Hung, Jing Liang

Ocena: 4/10

Polub nas na Facebooku!

3 uwagi do wpisu “Szanghajska robota

Dodaj komentarz

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.