Dope

Myślisz, że trwa moda na lata osiemdziesiąte? Mylisz się. Na topie jest obecnie kolejna dekada. Trójka przyjaciół z kalifornijskiego Los Angeles Inglewood uwielbia rap z tego okresu, ówczesne stroje czy fryzury. Na szczęście nie o tym opowiada film Dope – widowiskowy komediodramat wyprodukowany przez jedną z ikon tej epoki, Puffa Daddy’ego.

Malcolm spędza każdą wolną chwilę z Jibem i Diggy. Chodzą razem do szkoły, jeżdżą na rowerach i unikają problemów, jakich w ich dzielnicy – Darby-Dixon aka The Bottoms  – nie brakuje. Są zdolni. Na tyle zdolni, że Malcolm myśli nawet o złożeniu papierów na Harvard (choć jego szkolny doradca proponuje mu lokalny uniwersytet). Aby marzyć o dostaniu się na wymarzoną uczelnię, musi jeszcze zdobyć rekomendację od jednego z jej absolwentów, lokalnego biznesmena Austina. Tymczasem bohater poznaje dziewczynę, która zawsze mu się podobała. Nakia nieco na złość swojemu chłopakowi, miejscowemu dealerowi, zaprasza Malcolma i jego przyjaciół na imprezę. Dochodzi na niej do strzelaniny. Następnego dnia chłopak znajduje w swoim plecaku parę kilogramów kokainy oraz spluwę. A to w tej dzielnicy oznacza problemy…

Dope to jeden z tych filmów, które rozpoczynają się jak zwykła historia z życia przeciętnych ludzi, którzy mieli tego pecha, że zamieszkali w złej dzielnicy. Malcolma wychowuje matka. Stara się zrobić z niego człowieka, oczywiście z sukcesami, jednak rzeczywistość na to nie chce pozwolić. Smród okolicy raz po raz przypomina o sobie. Ktoś na tej podstawie nakręciłby poruszający dramat, jednak Rick Famuyiwa idzie w klimaty, których nie pogardziłby Quentin Tarantino, gdyby zapragnął kręcić filmy dla nastolatków. Dlatego właśnie historia z każdą sceną coraz bardziej odlatuje. Bohaterowie ładują się w kolejne problemy; nic im nie idzie tak, jak to sobie zaplanowali. Znalezione narkotyki to tylko początek; trzeba je po prostu oddać właścicielowi. Ten jednak trafia na policję, po towar zgłasza się ktoś inny, robi się totalny bałagan. A jeszcze Diggy jest lesbijką. A jeszcze Malcolm chce wreszcie poderwać jakąś dziewczynę. A jeszcze Jib i jego paczka grają w kapeli punkowej piosenki napisane przez Pharrella Williamsa. A jeszcze modelka Chanel Iman chce się rozbierać. I się rozbiera. Sika na ulicy zresztą też. Czyste szaleństwo, sami przyznacie.

Ten film nie jest żadną rewolucją, nie zaskakuje nowym stylem opowiadania czy jakimiś niesamowitymi żartami. Nie porusza tak, jak poruszałby dramat z życia biednej dzielnicy. Jest po prostu świeży. Świeży, zabawny i dynamiczny. Charakterystyczne światło Los Angeles dodaje mu oddechu, sama historia zaś może i odrealnia, ale jednocześnie sprawia, że szybko się go nie zapomni. Warto zobaczyć Dope, jeśli nadarzy się taka okazja. To interesujące i mimo wszystko niebanalne kino.

Zobacz, jeśli:
– Lubisz LA
– A także filmy mocno zakręcone

Odpuść sobie, jeśli:
– Cenisz realizm w kinie
– Nie cierpisz lat 90.

Michał Zacharzewski

Dope, 2015, reż. Rick Famuyiwa, wyst. Shameik Moore, Tony Revolori, Kiersey Clemons, Zoe Kravitz, Blake Anderson, Rakim Mayers, Chanel Iman

Ocena: 7/10

Polub nas na Facebooku!

Dodaj komentarz

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.