W latach osiemdziesiątych filmowych karateków było naprawdę wielu. Jean-Claude Van Damme, Steven Seagal, Dolph Lundgren, Michael Dudikoff czy Don „The Dragon” Wilson cieszyli się sympatią widzów nałogowo pożerających filmy z pierwszych odtwarzaczy VHS. Dziś większość z tych panów jest już na emeryturze lub od lat nagrywa bardzo słabe produkcje przeznaczone dla swoich dawnych fanów. Najlepiej z nich radzi sobie bez wątpienia Van Damme, a Krzyżowy ogień… Cóż, nikogo nie zachwyci, ale przynajmniej dostarcza emocji.
Głównym bohaterem filmu jest Roland Flint (Scott Adkins), doświadczony płatny zabójca. Niestety, pewnego dnia zadziera z niewłaściwym handlarzem narkotyków, co dla jego żony kończy się tragicznie. Załamany Flint wycofuje się z zawodu i cały wolny czas poświęca opiece nad pogrążoną w śpiączce kobietą. Do czasu, kiedy pojawia się zlecenie na wspomnianego handlarza. Bohater wraca do pracy i nieoczekiwanie łączy siły z innym płatnym mordercą (Jean-Claude Van Damme – Kickboxer, Krwawy biznes), który ma dokładnie takie samo zadanie.
Początkowo Van Damme’owi miał partnerować w tym filmie Seagal, ale w ostatniej chwili wycofał się. Na jego miejsce znaleziono Scotta Adkinsa, angielskiego karatekę, który zasłynął główną rolą w Champion 2. Sprawdza się całkiem przyzwoicie, o ile można tak określić rolę w produkcji składającej się z samych klisz. Spójrzmy bowiem na bohatera Van Damme’a – to kolejny zimny, bezwzględny profesjonalista, który ubiera się w czarne ciuchy i bez wahania morduje kolejnych ludzi. W wolnych chwilach kolekcjonuje zaś stare instrumenty oraz dzieła sztuki.
Sporą część filmu nakręcono w Rumunii, która jest nie tylko tania, ale również oferuje filmowcom odpisy podatkowe. Operator zdecydował się na skorzystanie z filtrów sepiowych, co jest ciekawym, choć na dłuższą metę męczącym zabiegiem. Podejrzewam, że stanowi wynik szarości panującej podczas zdjęć na planie. Oczywiście zadbano o odpowiednią ilość strzelanin, pościgów i bijatyk. I to właśnie one sprawiają, że Krzyżowy ogień w ogóle da się oglądać. Bo to słaby film. Tyle że odpowiednio dynamiczny i chwilami nawet trzymający w napięciu.
Zobacz, jeśli:
– Lubisz Van Damme’a
– Tęsknisz za Bukaresztem lub się tam wybierasz
– Czasami oglądasz tanie filmy sensacyjne na TV Plus
Odpuść sobie, jeśli:
– Unikasz taniej tandety
– Kino walki w ogóle cię nie kręci
Michał Zacharzewski
Krzyżowy ogień, Assassination Games, 2011, reż. Ernie Barbarash, wyst. Jean-Claude Van Damme, Scott Adkins, Ivan Kaye, Valentin Teodosiu, Bianca Brigitte VanDamme, Kevin Chapman
Ocena: 4,5/10
Polub nas na Facebooku!
3 uwagi do wpisu “Krzyżowy ogień”