Projekt Almanach: Witajcie we wczoraj

Filmy typu found footage – czyli kręcone amatorskim sprzętem z ręki – mają tyle samo fanów co zadeklarowanych przeciwników. Osobiście też za nimi nie przepadam. Nietypowa technika operatorska z reguły maskuje niski budżet, serwuje widzom niedoświetlone kadry, trzęsącą się kamerę i bohaterów zasłaniających to, co istotne. Ostatni Blair Witch czy Piramida są tego dobrymi przykładami. Jeśli gdzieś found footage się sprawdza, to… nie w horrorach, a w produkcjach science fiction. W Kronice i właśnie w Projekt Almanach: Witajcie we wczoraj.

Typowy amerykański nastolatek zostaje przyjęty na prestiżową uczelnię, jednak nie stać go na opłacenie czesnego. Wychowująca go matka postanawia sprzedać dom i w ten sposób ułatwić mu start w dorosłe życie. W trakcie sprzątania budynku David znajduje tajemnicze urządzenie opracowane przez swojego nieżyjącego ojca. Według pozostawionych przez niego notatek służy ono do podróżowania w czasie. Niemożliwe? Niby tak, ale na taśmie z dziewiątych urodzin chłopak zauważa kogoś niezwykle do siebie podobnego. W koszulce, którą właśnie ma na sobie.

Nie zdradzę chyba wielkiej tajemnicy, jeśli napiszę, że eksperyment się powiedzie i grupka nastolatków cofnie się w przeszłość. Jasne, początkowo frajdę sprawi im możliwość zaliczenia trudnego egzaminu, zemszczenia się na szkolnych wrogach czy zgarnięcia głównej wygranej w totku, ale z czasem zaczną eksperymentować. A ich działania zmienią tkankę rzeczywistości. Zaczną wpływać na świat w sposób, którego nie przewidzieli. Odkręcenie negatywnych skutków ich błędnych decyzji okaże się trudniejsze niż można się tego spodziewać.

Fajnie się to ogląda. Scenariusz może i jest naciągany, ale trzyma się kupy, porusza poważniejsze tematy i uzasadnia użycie trzęsących się kamer.  Te zaś nie trzęsą się aż tak jak w horrorach – z reguły to, co trzeba, doskonale widać. Opowiadana historia wciąga, bohaterowie zachowują się w sposób logiczny, widzowie nie muszą krzywić gęby patrząc na ich wybryki. Rozumieją ich. Zastosowane efekty specjalne sprawdzają się, zaś ich oszczędne dawkowanie służy budowaniu napięcia. Projekt Almanach: Witajcie we wczoraj nie jest co prawda wielkim filmem, ale wśród tandetnych produkcji kręconych na szybko, kamerami z ręki, zdecydowanie się wyróżnia.

Wojciech Kąkol

Projekt Almanach: Witajcie we wczoraj, Project Almanac, reż. Dean Israelite, wyst. Jonny Weston, Allen Evangelista, Sam Lerner, Amy Landecker

Ocena: 6/10

Polub nas na Facebooku!

Dodaj komentarz

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.