Jeszcze dziesięć lat temu pierwsza była żona Brada Pitta uchodziła za symbol seksu. Jennifer Aniston grała wówczas główne role w przebojowych komediach romantycznych oraz w serialu Przyjaciele, pojawiała się też na okładkach kolorowych gazet. Wzdychali do niej (niemal) wszyscy normalni faceci. Dziś dostaje role kobiet po przejściach, które zmagają się z starzeniem i problemami, których jeszcze niedawno na pewno nie miały.
Doskonałym tego przykładem jest Claire Simmons z filmu Cake. Widać po niej urodę, którą kiedyś oczarowywała mężczyzn, lecz dziś jest fizycznym i psychicznym wrakiem. To efekt wypadku samochodowego, w którym straciła zdrowie i ukochanego syna. Dziś kobieta cierpi na depresję i łyka jak szalona proszki uśmierzające ból. W wolnych chwilach chodzi na spotkania grupy terapeutycznej. Lecz nawet i tam, wiecznie przygarbiona i niezadowolona, z trudem hamuje gniew. Jest cholernie nieprzyjemna, ale ją rozumiemy. Ona cierpi 24 godziny na dobę. Wie, że nie ma dla niej nadziei, że dawnego życia nikt jej nie zwróci.
Jej jedyną towarzyszką niedoli jest meksykańska opiekunka Silvana, która wozi ją samochodem po okolicy, a nawet organizuje wypad za granicę po nielegalne środki przeciwbólowe. Jest też Nina, młoda dziewczyna, która popełniła samobójstwo skacząc z wiaduktu na autostradzie. Raz po raz pojawia się Claire przed nosem i prowokuje ją do działania. Jest młoda, piękna i uśmiechnięta, więc siłą rzeczy przypomina bohaterce to, co utraciła… Stanowi dla niej świetny kontrapunkt, zupełnie jakby chciała podkreślić bezsens całego tego użalania się nad sobą w stylu „Mamo, kot się na mnie patrzy”.
Tak poważny temat i antypatyczna postać rozwodzącej się, rozczarowanej życiem kobiety idealnie pasowałyby do ponurego dramatu. O dziwo Cake raz po raz uderza w tony komediowe. Claire bywa zabawna w swoim cierpieniu, ma zresztą do niego dystans. Także reżyser odmalowuje otaczające ją osoby w ciepłych, chwilami wręcz wesołych barwach. Wielka szkoda, że jego opowieść nie bardzo składa się do kupy. Obok doskonałych epizodów pojawiają się fragmenty przegadane, niewiele wnoszące do tej produkcji. No i ciężko jest polubić Claire. A jak się nie lubi bohatera filmu, to się człowiek męczy…
Wojciech Kąkol
Cake, reż. Daniel Barnz, wyst. Jennifer Aniston, Anna Kendrick, Sam Worthington, Britt Robertson, Felicity Huffman, William H. Macy
Ocena: 5/10
3 uwagi do wpisu “Cake”