Ostrzegali mnie, że to zły film. Mówili, że lepiej go nie oglądać. Nie wierzyłem. Zazwyczaj złe filmy konsumowałem z wielką przyjemnością, lubując się w realizatorskich błędach i śmiejąc na głos z fabularnych wpadek. Takie produkcje jak Księżniczka Marsa (nakręcone na podstawie tej samej książki co głośny John Carter) czy Kosmiczna katastrofa miały dla mnie całkiem niezły smak. O Movie 43 nie można tego powiedzieć.
Bracia Farrelly celowo zrobili zły film. Rozpoczyna się on od wizyty niemłodego już scenarzysty u wziętego producenta. Ten pierwszy twierdzi, że ma kapitalny pomysł. Podzielony na pozornie nie związane ze sobą epizody dramat ma wstrząsnąć widownią i zapewnić im nieśmiertelność. My, widzowie, zaczynamy oglądać owe epizody i z każdym kolejnym nabieramy przekonania, że to jakieś nieporozumienie. Producent dochodzi do tego samego wniosku, ale widząc pistolet skierowany w swoją stronę słucha dalej. My zaś oglądamy, bo zapłaciliśmy za bilet.
Tyle że Movie 43 to nie dramat, a komedia. Wulgarna i niesmaczna komedia. W pierwszym epizodzie poznajemy kobietę, która wybiera się na randkę w ciemno. Ląduje w knajpie z przystojnym, bogatym i inteligentnym facetem, który ma na gardle narośl w kształcie moszny. Nikt poza nią nie zauważa tej dziwnej przypadłości… Kolejny epizod poświęcony jest popularnemu w USA „homeschoolingowi”, czyli nauczaniu w domu. Tym razem rodzice starają się zapewnić synowi pełną gamę szkolnych przeżyć i prócz wiedzy serwują mu różnego rodzaju upokorzenia, a nawet… próbują go uwieść.
W jednym z lepszych epizodów podziwiamy dwóch niezbyt inteligentnych kumpli przetrzymujących w piwnicy irlandzkiego krasnala i próbujących wytargować od niego garniec złota. Nieźle wypada też wizyta Batmana i Robina na „szybkich randkach” oraz opowieść o nastoletniej dziewczynce, która po raz pierwszy dostała okresu. Te historyjki nakręcono z werwą i choć operują klozetowym humorem, potrafią rozbawić. Kapitalna reklama społeczna poświęcona dzieciom pracującym w kserokopiarkach, drukarkach i innych urządzeniach biurowych jest jednak jedynym jasnym punktem tego wyjątkowo słabego filmu. Zaraz obok niej mamy bowiem epizod, w którym zakochany w pięknej blondynce chłopak obiecuje zrobić na nią kupę (taka gra wstępna) oraz historię o onanizującym się kocie. Jest słabo, żenująco i nieśmiesznie.
Najdziwniejsze, że w filmie roi się od gwiazd. Dennis Quaid, Greg Kinnear, Kate Winslet, Hugh Jackman, Liev Schreiber, Naomi Watts, Anna Faris, Kieran Culkin, Emma Stone, Uma Thurman, Kristen Bell, Johnny Knoxville, Gerard Butler, Sean William Scott, Elizabeth Banks czy Terrence Howard to tylko niektóre ze sław, które pojawiły się w tym projekcie. Po co? Nie mam pojęcia. Podobno wszyscy zagrali za symboliczną gażę. Ciekawe, ile zapłacą za tę kompromitację…
Michał Zacharzewski
„Movie 43”, USA 2013
Ocena: 2/10
8 uwag do wpisu “Movie 43”